Przejdź do głównej zawartości

Remont, remoncik part. 2

Koncepcja w  mojej głowie co do remontu była od samego początku. Wiedziałam jak ma wyglądać każdy cm naszego mieszkania. No i w poniedziałek zabraliśmy się za remont ... 
Najpierw salon. Kolory ścian klasycznie - jedna grafitowa i reszta białe. Meble miały zostać te co były, chcieliśmy je tylko pomalować na biało. Przeważyć smutną kolorystykę miały czerwone dodatki, w tym dywan. 
W poniedziałek zabraliśmy się za remont. Najpierw zakupy, a potem od razu do roboty!
Okleiliśmy wszystko. No i się zaczęło... Najpierw niosłam karton z zakupami z Castoramy. Kartonik się rozleciałam, czarna farba olejna spadła i wylądowała na chodniku. Po drodze oczywiście zalewając całą mnie. No to z płaczem do domu, Mati się śmiał ... :D
Potem potknęłam się i zerwałam całą folię z podłogi :D Następnej nie było już, więc na dzień dzisiejszy podłogę "myję" szpachelką i druciakiem. Potem Mati z kolegami chcieli wynieść meble z pokoju, żeby lepiej było malować sufit - rozleciały się :D 
No więc trzeba było jechać po nowe. Calutki dzień jeździliśmy po wszystkich sklepach meblowych w Zamościu. W ostatnim znaleźliśmy to, czego chciałam :) Kiedy przyjechały już meble zabraliśmy się za składanie. Tak składałam, że dziurka się zniszczyła i mało brakowało, a byłoby po meblach bo nie trzymało się w miejscu, gdzie były przykręcone uchwyty na ścianę. No to Mati w samochód i pojechał po po klej, bo przecież nie będziemy czekać znowu tygodnia, aż zrobią nową półkę :D
Pomalowaliśmy salon, wyszło fajnie :) 
No to korytarz. I następne perypetie spowodowane albo moją niezdarnością, albo pechem :D Wlazłam w wiadro z farbą :D I znowu w płacz, bo następne ubrania do wyrzucenia. 
Została kuchnia i składzik (w przyszłości  sypialnia). A ja padam już z nóg. Minęło 7 dni, a my mamy jeszcze dwa pomieszczenia do robienia. Dobrze, że Kornelki pokój zrobiony już dawno bo chyba remontowalibyśmy do pasterki ...






Teraz już nie śpimy z Nelunią w jednym pokoju. Ona ma swój, a my swój. Ale budzę się co 2h i sprawdzam, czy oddycha. Nie chce spać inaczej niż na brzuchu, a ja drżę o to, żeby się nie udusiła :( Co mam zrobić? Przecież nie będę stała nad nią całą noc ...


Właśnie takie pozy najczęściej przyjmuje do snu ... Tak strasznie się o nią boję :(



Obok musi być wszystko, bluzki mamy, papierki i butelka. Wszystkim można się bawić :)




Moje wszystko! Córeczka tatusia <3



Buziaczki! :***

Komentarze

  1. Znalazłam Cię :D
    Ale maleńka rośnie
    Dużo zdróweczka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiolu, już się o Ciebie martwiłam! Nareszcie! :*

      Usuń
  2. Czytam Twojego bloga od samego początku. Bardzo Wam kibicuję (o ile można tak to nazwać) :) Szkoda, że posty pojawiają się rzadziej niż wcześniej. Czekam i czekam i nic... Ubolewam też nad faktem, że na instagramie masz ustawienia prywatne i nawet tam nie mogę Was "obserwować". Pozostało mi jedynie czekać na jakąś aktywność na blogu i fb :)

    Bardzo dobrze czyta się to w jaki sposób piszesz. Intrygujesz mnie każdym wpisem :) Jestem w Twoim wieku, ale nie mam jeszcze swojej rodziny, a tak bardzo lubię czytać Twoje posty (pomimo że większość z nich mnie kompletnie nie dotyczy) :) Piszesz w wyjątkowy sposób i może dlatego często zaglądam właśnie na Twojego bloga. Trzymam kciuki :)

    Serdecznie Was pozdrawiam,
    Angela

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie bój się o spanie na boczku czy nawet czasami na brzuszku, nie udusi się ;) Najgorzej jest z noworodkami a Kornelka jest już kilku mieś niemowlakiem :) Widziałaś u mnie jaką Małgosia ostatnio przyjęła pozę do spania ? To dopiero ubaw miałam hihi, oczywiście ją położyłam na plecki, żeby nie było ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

List do mojej córki

Kochana Córeczko Dziś mija dokładnie rok od kiedy jesteś już z nami. To pierwsze 365 dni bycia dumną mamą, pierwsze 52 tygodnie naszego pięknego życia. 7 kwietnia 2014 r., godzina 9:30. To wtedy przyszłaś na świat. Zwariowałam na Twoim punkcie w pierwszej sekundzie, kiedy Cię zobaczyłam. Zrozumiałam wtedy, że nie ma na świecie istoty, którą mogłabym pokochać bardziej od Ciebie. To Ty sprawiłaś, że mój świat wywrócił się do góry nogami, a wszystkie plany nagle, w jednej sekundzie uległy zmianie.  To dzięki Tobie nie oszalałam, kiedy zostałyśmy same, bez taty. To dla Ciebie byłam dzielna bo wiedziałam, że jesteś zależna ode mnie i muszę dać radę. Dla Ciebie byłam twarda, ciągle jestem. Dla Ciebie odmieniłam siebie i swoje życie. Wiele zrozumiałam, jeszcze więcej zyskałam.  To właśnie Ty nauczyłaś mnie prawdziwie kochać. Pokazałaś mi co to jest bezgraniczna miłość. Przecież to właśnie Ty kochasz mnie bezgranicznie, a ja taką samą miłością darzę Ciebie. Kocham Cię jak...

Ciężko jest ...

No i babcia poleciaaaaała ... Teraz pewnie samolot podchodzi do lądowania, a babcia za chwilkę będzie ze swoimi wnukami ... A my zostałyśmy same ... :( Powiem Wam szczerze, że jest na prawdę ciężko. Jesteśmy same ...  Ze wszystkim muszę radzić sobie sama. Dzidzia jest ze mną cały czas. Ogólnie jest na prawdę bardzo grzeczna! Potrafi zająć się sobą, bawi się rączkami, obserwuje, przygląda się dokładnie na wszystko co jest w zasięgu jej wzroku. Ale czasami skupia na sobie 100% mojej uwagi. Nie mam kiedy się wykąpać, posprzątać, pomalować się, zrobić śniadanie, obiad czy kolację...  Nauczyłam ją, że codziennie ok. 11:00 jesteśmy już na spacerze i zasypia, ale czasami bywa tak, że nie wychodzimy... Bo pogoda, bo trzeba coś zrobić w domu. I co wtedy? A no wtedy Kornelka nie śpi po kilka godzin. A jak uda jej się zasnąć to na 15 - 20 min i tyle. Nie mam pojęcia czemu tak jest. Kiedy nadchodzi wieczór, naje się, odkładam ją do łóżeczka i sama zasypia. Nie muszę jej lulać, k...

Jak wrócić do formy sprzed ciąży II

Jak już pisałam w poście  "Jak wrócić do formy sprzed ciąży"  we wracaniu do formy sprzed ciąży ćwiczenia są na prawdę ważne. Uważam, że to 70% sukcesu. Pozostałe 30% to dieta. Nic przecież nie ma od tak sobie ... Jak to mówią, Rzymu nie zbudowali w jedną noc. Nie stracimy na wadze od samego marzenia o pięknej figurze rodem z magazynów modowych.  Doskonale zdaję sobie z tego sprawę i postanowiłam zacząć od małych kroczków i stopniowo zwiększać ilość ćwiczeń i powtórzeń. Dobrze wiem, że od samego początku nie dam rady "walnąć z grubej rury" i drastycznie, z dnia na dzień zmienić swój styl życia, wcielić w nie dietę i ćwiczenia.  Ułożyłam więc sobie plan, jak szybko przywyknąć do ćwiczeń i diety, żeby nie zniechęcić się brakiem siły i słomianym zapałem do wykonywania czegoś, co na daną chwilę wydaje się mi się nie możliwe.  Zaczęłam od poniedziałku bo jak wiadomo powszechnie - od poniedziałku statystyczny polak zaczyna odchudzanie i walkę o nowe "ja"...