Przejdź do głównej zawartości

Nie miałam pojęcia ...


Kiedy zaszłam w ciążę bałam się dwóch rzeczy. Reakcji taty i tego, czy Mateusz poradzi sobie w roli ojca. Byłam przerażona faktem tym. Nie wiedziałam co mam robić. Bałam się zaczynać temat. Jest przecież ode mnie młodszy. A stara prawda mówi, że chłopcy rozwijają się duuuużo wolniej :) Cały czas czekałam aż on zacznie rozmowę o tym. Nie zaczął. No to i ja nie podejmowałam tematu. Potem zabrakło go przy mnie. Przyszedł poród. Choć całkiem niedawno urodziła się moja siostra to musiałam nauczyć się opieki nad takim maleństwem. I wtedy jeszcze bardziej zaczęłam się bać. Bałam się, że ze wszystkim zostanę sama. Że on nie będzie umiał się nią zajmować, albo co gorsza nie będzie chciał.


Kiedy ja powoli uczyłam się opieki nad maleństwem jego wciąż nie było. 
W szybkim tempie musiałam się nauczyć jak dobrze nałożyć pampersa, żeby nie obcierał. Jakiej temperatury powinno być mleczko, żeby dzidziuś się nie poparzył. Jak trzymać podczas kąpieli. Kiedy trzeba iść do lekarza. Jak spać czujnie, żeby nie zrobić jej krzywdy lub słyszeć, że płacze. 
Gdy opanowałam wszystko to i wiele więcej on wrócił. Byłam przygotowana, że trzeba będzie i jego uczyć wszystkiego od podstaw. 
Już pierwszej nocy pokazał mi jak bardzo się myliłam. Była zaskoczona i to bardzo pozytywnie. Po paru dniach musiałam zostawić go z dzieckiem samego na noc. Byłam pełna obaw. Dzwoniłam i pisałam SMS'y co parenaście minut. Nic nie było w stanie mnie uspokoić. Wróciłam do domu. Dziecko było wykąpane, najedzone, ubrane. Spało całą noc. 
Przekonałam się wtedy, że moje obawy wcale nie były słuszne, choć uzasadnione. 
Z każdym kolejnym dniem przekonywał mnie w tym, że wcale nie potrzebuje pomocy w nauce opieki przy naszej córce. Świetnie mu szło i to od samego początku. 
Wiedział wszystko! Choć na początku zmienianie pampersa sprawiało mu problem, a jak jest kupa to do tej pory tego nie robi (no chyba, że mnie niema), teraz świetnie mu idzie! 
Potrafi położyć ją spać, czy uspokoić gdy płacze. Nie jest jak niektórzy ojcowie, od święta. Zabiera ją na spacerki, robią razem zakupy. 
Nie lubię tylko, gdy karmi ją słoiczkiem :D Dziecko ma śliniaczek, siedzi w krzesełku. Brudne ma wszystko! Włącznie z pupką, na której przecież siedzi. Raz to śliwki wylądowały na białej ścinie. Nie pytajcie, bo ja nie mam pojęcia jak oni to zrobili :D 
Wiele rzeczy można byłoby mu zarzucić. Na prawdę. Ale nigdy to, że jest złym ojcem. Muszę z dumą przyznać, że jest najlepszym tatusiem na świecie! Nie umywa rąk. Bardzo poczuwa się do swej roli i doskonale się w niej odnajduje. A ja jestem z niego mega dumna, bo na prawdę już prawie uwierzyłam w to, że nie da rady. Uwielbiam opowiadać, że trafiłam na kogoś kto doskonale zajmuje się dzieckiem, jest wspaniałym ojcem. Może to śmiesznie brzmi, ale nie jedna z nas zna z własnego doświadczenia lub z opowieści, że tatusiowe nie zawsze są zadowoleni ze swoich ról i zwyczajnie umywają ręce. Kornelka jest oczkiem w głowie tatusia, a tak przecież powinno być. A ja głupia bałam się. Bałam się, że może nie będziemy razem. Że nasza rodzina nie przetrwa tej próby. Że nie stworzymy tego o czym zawsze marzyłam. Nie jest idealnie, wiadomo! Jest wyjątkowo.
Ale jesteśmy szczęśliwi!
Mam tylko nadzieję, że tego nie przeczyta bo jeszcze obrośnie w piórka. Pochwały są fajne, ale nie w nadmiarze :)



Buziaki! :*

Komentarze

  1. Super !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniale :* i obyście byli szczęśliwi długo na lata :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

List do mojej córki

Kochana Córeczko Dziś mija dokładnie rok od kiedy jesteś już z nami. To pierwsze 365 dni bycia dumną mamą, pierwsze 52 tygodnie naszego pięknego życia. 7 kwietnia 2014 r., godzina 9:30. To wtedy przyszłaś na świat. Zwariowałam na Twoim punkcie w pierwszej sekundzie, kiedy Cię zobaczyłam. Zrozumiałam wtedy, że nie ma na świecie istoty, którą mogłabym pokochać bardziej od Ciebie. To Ty sprawiłaś, że mój świat wywrócił się do góry nogami, a wszystkie plany nagle, w jednej sekundzie uległy zmianie.  To dzięki Tobie nie oszalałam, kiedy zostałyśmy same, bez taty. To dla Ciebie byłam dzielna bo wiedziałam, że jesteś zależna ode mnie i muszę dać radę. Dla Ciebie byłam twarda, ciągle jestem. Dla Ciebie odmieniłam siebie i swoje życie. Wiele zrozumiałam, jeszcze więcej zyskałam.  To właśnie Ty nauczyłaś mnie prawdziwie kochać. Pokazałaś mi co to jest bezgraniczna miłość. Przecież to właśnie Ty kochasz mnie bezgranicznie, a ja taką samą miłością darzę Ciebie. Kocham Cię jak...

Ciężko jest ...

No i babcia poleciaaaaała ... Teraz pewnie samolot podchodzi do lądowania, a babcia za chwilkę będzie ze swoimi wnukami ... A my zostałyśmy same ... :( Powiem Wam szczerze, że jest na prawdę ciężko. Jesteśmy same ...  Ze wszystkim muszę radzić sobie sama. Dzidzia jest ze mną cały czas. Ogólnie jest na prawdę bardzo grzeczna! Potrafi zająć się sobą, bawi się rączkami, obserwuje, przygląda się dokładnie na wszystko co jest w zasięgu jej wzroku. Ale czasami skupia na sobie 100% mojej uwagi. Nie mam kiedy się wykąpać, posprzątać, pomalować się, zrobić śniadanie, obiad czy kolację...  Nauczyłam ją, że codziennie ok. 11:00 jesteśmy już na spacerze i zasypia, ale czasami bywa tak, że nie wychodzimy... Bo pogoda, bo trzeba coś zrobić w domu. I co wtedy? A no wtedy Kornelka nie śpi po kilka godzin. A jak uda jej się zasnąć to na 15 - 20 min i tyle. Nie mam pojęcia czemu tak jest. Kiedy nadchodzi wieczór, naje się, odkładam ją do łóżeczka i sama zasypia. Nie muszę jej lulać, k...

Jak wrócić do formy sprzed ciąży II

Jak już pisałam w poście  "Jak wrócić do formy sprzed ciąży"  we wracaniu do formy sprzed ciąży ćwiczenia są na prawdę ważne. Uważam, że to 70% sukcesu. Pozostałe 30% to dieta. Nic przecież nie ma od tak sobie ... Jak to mówią, Rzymu nie zbudowali w jedną noc. Nie stracimy na wadze od samego marzenia o pięknej figurze rodem z magazynów modowych.  Doskonale zdaję sobie z tego sprawę i postanowiłam zacząć od małych kroczków i stopniowo zwiększać ilość ćwiczeń i powtórzeń. Dobrze wiem, że od samego początku nie dam rady "walnąć z grubej rury" i drastycznie, z dnia na dzień zmienić swój styl życia, wcielić w nie dietę i ćwiczenia.  Ułożyłam więc sobie plan, jak szybko przywyknąć do ćwiczeń i diety, żeby nie zniechęcić się brakiem siły i słomianym zapałem do wykonywania czegoś, co na daną chwilę wydaje się mi się nie możliwe.  Zaczęłam od poniedziałku bo jak wiadomo powszechnie - od poniedziałku statystyczny polak zaczyna odchudzanie i walkę o nowe "ja"...