Przejdź do głównej zawartości

Przyjaźń.

Wierzycie w przyjaźń? Czy w dzisiejszych czasach istnieje w ogóle coś takiego jak przyjaźń? Mogłabym w nieskończoność wymieniać przykłady jak to przyjaźń mi i nie tylko mi wyszła bokiem. Choć nie zawsze tak było. Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Ale czy na pewno? Zawsze kończyło się tak samo. Ktoś coś powiedział, ktoś za dużo powiedział, ktoś miał rację a ktoś nie, ktoś kłamał, ktoś za często mówił prawdę. Nie dogodzi każdemu, to fakt. Kiedyś poszłabym się wykłócać, wypominać, obwiniać nawzajem. A dziś? Dzisiaj wolę to przemilczeć, porozmawiać ewentualnie. Z doświadczenia jednak wiem, że nie należy ruszać gówna, bo gówno śmierdzi. Nie warto się wykłócać, wyzywać, obwiniać. Prawda najczęściej leży po obydwu stronach, lecz każda ze stron ma swoją "prawdę"... 


Ja też nie jestem święta, do ideału mi bardzo daleko. Nie raz z mojej winy się coś posypało. Nie raz milczałam zamiast siąść i pogadać. Niektórych decyzji bardzo żałuję, z innych się cieszę. 

I już nie wierzę w żadne "ona coś na Ciebie gadała", "powiedziała to i to", "koleguje się z Tobą bo...". Nie uwierzę dopóki nie usłyszę lub nie zobaczę. Nikomu już nie można ufać na sto procent w dzisiejszych czasach ... 

No to jak z tą przyjaźnią? Między dziewczynami - OK. Między chłopakami - OK. A między chłopakiem a dziewczyną? Osobiście uważam, że prędzej niż między dziewczynami. Z chłopakiem jest inaczej. Chłopak inaczej patrzy na wszystko. Inaczej niż koleżanka. Podchodzi do wszystkiego po chłopsku. Taka prawdziwa, szczera nie zdarza się za często. A dobrze jest mieć przecież przyjaciela. Macie? JA MAM! <3 Nawet dwoje!

Z Matim też zaczynaliśmy od przyjaźni .. Trochę to trwało. "Kocham Cię jak siostrę" i takie tam :D A potem ... Sami widzicie :)

Kiedyś, całkiem przypadkiem poznałam dziewczynę, z którą spędziłam jedne z najfajniejszych chwil w moim życiu. Dużo śmiechu, dużo rozmów, dużo czasu razem. Pomagała mi poprawiać oceny z chemii bo ja nie nadawałam się o tego zupełnie. Była zawsze. Była nawet wtedy, gdy pierwszy raz przyprowadziłam pierwszego chłopaka do domu. Tak dla rozładowania atmosfery. Pomogło! Nie wyobrażacie sobie nawet jak bardzo. Spałyśmy u siebie. Chyba najmilej jak mogę wspominam ten czas :) Potem się posypało... I w sumie to nie wiem dla czego? Ale może w tą sobotę dowiem się od niej bo widzimy się pierwszy raz od 4 lat <3 Nie mogę się doczekać!

_____________________________________________________________________________________________

Nasza dzisiejsza stylizacja :) Na dworze nie za ciepło, więc na szybko robione! Tracę pomysły już jak mam jej robić zdjęcia :( Ona jest tak malutka i nie mam pojęcia jak mam wyeksponować te "stylizacje" ... Macie jakieś pomysł?





Kurteczka - Pepco, 29,99 zł
Sukieneczka - ciuchland, 5,50 zł
Geterki - H&M, 29,99 zł
Buciki - H&M, 29,99 zł
Czapeczka - H&M, 24,99 zł
Komin - H&M, 39,99 zł

Jak już pewnie zauważyliście nie raz jestem największą fanką H&M :D I oczywiście chodzącą reklamą tej sieciówki!

BUZIAKI :***

Komentarze

  1. Patryk przyjaciel i kto jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  2. moim najlepszym przyjacielem tez jest facet :) kornelka wyglada genialnie! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczna Kornelcia:-*
    Czapeczkę z H&M dawno kupiłaś?

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie moim najlepszym przyjacielem jest mój mąż i mama a na innych już nie raz się przejechałam nawet raz tak bardzo że przyjaźni mam dosyć na długo

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja myślałam, że mam prawdziwą przyjaciółkę..i przez jakieś 16 lat tak było, do momentu aż zaczęło mi się powodzić, a ona stała w miejscu, zawiść ją zjadła...smutne. Boli mnie to do dziś.

    Teraz moi najlepsi przyjaciele to moja mama, babcia, mój facet i jego siostra.
    Cała reszta mnie myśli tylko o sobie albo są fałszywi albo są tylko kiedy oni mnie potrzebują...takie czasy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

List do mojej córki

Kochana Córeczko Dziś mija dokładnie rok od kiedy jesteś już z nami. To pierwsze 365 dni bycia dumną mamą, pierwsze 52 tygodnie naszego pięknego życia. 7 kwietnia 2014 r., godzina 9:30. To wtedy przyszłaś na świat. Zwariowałam na Twoim punkcie w pierwszej sekundzie, kiedy Cię zobaczyłam. Zrozumiałam wtedy, że nie ma na świecie istoty, którą mogłabym pokochać bardziej od Ciebie. To Ty sprawiłaś, że mój świat wywrócił się do góry nogami, a wszystkie plany nagle, w jednej sekundzie uległy zmianie.  To dzięki Tobie nie oszalałam, kiedy zostałyśmy same, bez taty. To dla Ciebie byłam dzielna bo wiedziałam, że jesteś zależna ode mnie i muszę dać radę. Dla Ciebie byłam twarda, ciągle jestem. Dla Ciebie odmieniłam siebie i swoje życie. Wiele zrozumiałam, jeszcze więcej zyskałam.  To właśnie Ty nauczyłaś mnie prawdziwie kochać. Pokazałaś mi co to jest bezgraniczna miłość. Przecież to właśnie Ty kochasz mnie bezgranicznie, a ja taką samą miłością darzę Ciebie. Kocham Cię jak...

Ciężko jest ...

No i babcia poleciaaaaała ... Teraz pewnie samolot podchodzi do lądowania, a babcia za chwilkę będzie ze swoimi wnukami ... A my zostałyśmy same ... :( Powiem Wam szczerze, że jest na prawdę ciężko. Jesteśmy same ...  Ze wszystkim muszę radzić sobie sama. Dzidzia jest ze mną cały czas. Ogólnie jest na prawdę bardzo grzeczna! Potrafi zająć się sobą, bawi się rączkami, obserwuje, przygląda się dokładnie na wszystko co jest w zasięgu jej wzroku. Ale czasami skupia na sobie 100% mojej uwagi. Nie mam kiedy się wykąpać, posprzątać, pomalować się, zrobić śniadanie, obiad czy kolację...  Nauczyłam ją, że codziennie ok. 11:00 jesteśmy już na spacerze i zasypia, ale czasami bywa tak, że nie wychodzimy... Bo pogoda, bo trzeba coś zrobić w domu. I co wtedy? A no wtedy Kornelka nie śpi po kilka godzin. A jak uda jej się zasnąć to na 15 - 20 min i tyle. Nie mam pojęcia czemu tak jest. Kiedy nadchodzi wieczór, naje się, odkładam ją do łóżeczka i sama zasypia. Nie muszę jej lulać, k...

Jak wrócić do formy sprzed ciąży II

Jak już pisałam w poście  "Jak wrócić do formy sprzed ciąży"  we wracaniu do formy sprzed ciąży ćwiczenia są na prawdę ważne. Uważam, że to 70% sukcesu. Pozostałe 30% to dieta. Nic przecież nie ma od tak sobie ... Jak to mówią, Rzymu nie zbudowali w jedną noc. Nie stracimy na wadze od samego marzenia o pięknej figurze rodem z magazynów modowych.  Doskonale zdaję sobie z tego sprawę i postanowiłam zacząć od małych kroczków i stopniowo zwiększać ilość ćwiczeń i powtórzeń. Dobrze wiem, że od samego początku nie dam rady "walnąć z grubej rury" i drastycznie, z dnia na dzień zmienić swój styl życia, wcielić w nie dietę i ćwiczenia.  Ułożyłam więc sobie plan, jak szybko przywyknąć do ćwiczeń i diety, żeby nie zniechęcić się brakiem siły i słomianym zapałem do wykonywania czegoś, co na daną chwilę wydaje się mi się nie możliwe.  Zaczęłam od poniedziałku bo jak wiadomo powszechnie - od poniedziałku statystyczny polak zaczyna odchudzanie i walkę o nowe "ja"...