Przejdź do głównej zawartości

To już pół roku ... :)

To już pół roku?! Matko, kiedy to minęło?! Nie mam zielonego pojęcia. No i jest tak jak myślałam. Nie nacieszyłam się nią. Jest coraz większa ... Czas zdecydowanie za szybko mija. Wręcz ucieka przez palce. Jeszcze niedawno siedziałam sobie w domu, z wielkim brzuchem i odliczałam dni do porodu i powrotu M. Trochę płakałam, trochę się nudziłam, trochę włóczyłam się bez celu po sklepach. Tak tylko dla zabicia czasu. Spędzałam czas z mamą, z koleżankami. Robiłam sobie na kolacje kolorowe kanapeczki a potem miliard zdjęć tych kanapeczke. 


Dzisiaj Nelunia jest już pół roku na świecie. Razem z nami. Ze mną. W jej życiu wiele się już wydarzyło. Nabyła wiele umiejętności. Potrafi trzymać sobie sama butelkę, próbuje siadać i raczkować. Sama wkłada smoczka do buzi a potem go wyciąga, i tak w kółko. O turlaniu się po całym pokoju już nie wspomnę. 

Chciałabym zatrzymać czas. Chciałabym nacieszyć się nią. Każdym dniem spędzonym z moim maleństwem. Nie mogę. Ciągle mało. Chciałabym, żeby ze mną spała. W łóżku. No ale przecież to tak nie może być. Jak będę taką zaborczą matką to wychowam sobie córunie mamuni, która żyć bez maminej spódnicy nie potrafi. A nie chcę tego przecież. Powstrzymuję się jak tylko mogę, a uwierzcie, że to na prawdę nie jest takie łatwe jak by się zdawało. 



Moja malutka dziewczynka jest coraz starsza. Pamiętam jak szłam na blok operacyjny by w końcu ją wyjęli, a dziś jest tak sprytna, ze potrafi zajrzeć w każdy kąt pokoju, w którym znajdujemy się w danym momencie. Ciągle rośnie. Ciągle mnie czymś zaskakuje. Ciągle robi postępy. Dla kogoś mogą się wydawać małe, błahe, bez znaczenia. Dla mnie są ogromne i jestem mega dumna z mojej córeczki, gdy tylko zauważę, że potrafi coś nowego. Mamy, Wy też tak macie? Co za pytanie. Oczywiście, że tak. Jaka mama by nie czuła tego? Żadna!

Chciałabym kiedyś jeszcze usiąść wieczorem na kanapie, wziąć do ręki cieplutką herbatkę i pomyśleć "Dzisiejszy dzień był w stu procentach poświęcony mojemu dziecku, nacieszyłam się." Było tak kiedyś. Jak jeszcze byłam sama. Wtedy też na coś czekałam. A raczej na kogoś. Nie wiem, czy to kiedyś jeszcze nastąpi, bo zawsze jest coś. Jest przecież M., który też chce się nią zajmować. A więc chcąc nie chcąc często mam czas dla siebie. Czas na sprzątanie, czy gotowanie obiadu.  Na pisanie dla Was. 

Macie jakiś pomysł co zrobić aby nie mieć kiedyś do siebie samego pretensji, że dzieciaczek tak szybko urósł, a my nie poświęciłyśmy mu wystarczająco dużo czasu? Choć nie pracuję, w zasadzie to moją pracą jest opieka nad domem, to na prawdę mam do siebie żal. 

Mało tego, moje dziecko nie za bardzo lubi się przytulać. Czasem się odpycha. A mi aż świeczki stają w oczach. Tak strasznie chciałabym ją wyprzytulać, wyściskać. Na szczęście lubi jak się ją całuje! Tyle dobrego. 

Te 173 dni jak 173 godziny. Mamy dzieci starszych od Neli lub w tym samym wieku na pewno wiedzą o czym mówię. Za to mamy spodziewające się dopiero swoich maluchów, lub tych niedawno urodzonych już niebawem zrozumieją :*

Mała sesyjka dzisiaj znowu była jak widzicie. Cieszę się, że zebrałam się w sobie i znów zaczęłam robić zdjęcia. Baaardzo mi tego brakowało. Lepiej się czuję, kiedy mogę sobie popstrykać, a zwłaszcza moje maleństwo. Na razie jest jeszcze malutka i nie mam dużego pola do popisu, ale staram się jak mogę. To przecież najpiękniejsza pamiątka zaraz po wspomnieniach :) Tak więc będę pstrykać ile tylko dam radę! Pogoda jest świetna. Jak najbardziej się nadaje na to, aby fotografować. I to nie tylko moje maleństwo. Wszystko dookoła przepięknie wygląda, zwłaszcza podczas zachodu słońca :) Podczas wschodu również. Dla kogoś, kto lubi robić zdjęcia to takie dwa najlepsze momenty na zdjęcia!

Pisałam Wam dzisiaj na blogu o DIY w moim wykonaniu. I oto jest. Na pewno Was nie zaskoczy bo chyba ma to większość Polaków już w domu .. :D Przynajmniej tak mi się wydaje :)













Muszę powiedzieć, że wyszły nie najgorzej. Mamy jeszcze dużo innych kolorów. I małych i wielkich :) Na pewno wiedzieliście jak to się robi, jeżeli nie to piszcie śmiało, będzie fotorelacja! :) 

A na koniec my <3


Buziakiiii :*****

Komentarze

  1. Ach ja mam dziś też dzień sentymentów i wspomnień 😊 wiem co czujesz mam to samo Pozdrawiamy was ślicznoty
    www.wituchowoo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie to wszystko ujęłaś.. Niestety czas tak szybko ucieka :( a Twoja córeczka jest taka śliczna <3
    Wiki mam pytanie jeszcze czy masz może takie okulary do sprzedania bo widziałam kiedyś ze dużo takich markowych rzeczy miałaś. ;) pozdrawiam :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja już tak przeżywam to, że ma 6 miesięcy to co będzie jak będzie miała rok? Albo 10 lat ? :D

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. To znaczy, że się spodobało? Jeśli tak to baaardzo się cieszę! :*

      Usuń
  4. Pieknie to ujelas !!! Sama bym tego lepiej nie opisala ;) jestes niesamowita. Dokladnie wiem o czym mowa moj maly tez jest w wieku twojej Nelki tylko 5 dni statszy :p nim sie obejrzymy beda biegac i mowic i po maluch niemowlaczkach nie zostanie sladu....jedyne co bedziemy mogly zrobic to ogladac zdjecia i wracac wspomnieniami do tych momentow w ktorych uczyly sie wszystkiego i kazdego dnia udawadnialy nam jakimi sa madrymi i silnymi dzueciaczkami. Ale czt jest cos piekniejszego od patrzenia jak nasze skarby sie rozwijaja? Mysle ze nie . pozdrowionka dla was slicznotki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. ile zaplaciłas za ta czapeczke?

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawaj fotorelacje :D Chyba tylko my tego nie mamy haha A tak mi się podoba :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

List do mojej córki

Kochana Córeczko Dziś mija dokładnie rok od kiedy jesteś już z nami. To pierwsze 365 dni bycia dumną mamą, pierwsze 52 tygodnie naszego pięknego życia. 7 kwietnia 2014 r., godzina 9:30. To wtedy przyszłaś na świat. Zwariowałam na Twoim punkcie w pierwszej sekundzie, kiedy Cię zobaczyłam. Zrozumiałam wtedy, że nie ma na świecie istoty, którą mogłabym pokochać bardziej od Ciebie. To Ty sprawiłaś, że mój świat wywrócił się do góry nogami, a wszystkie plany nagle, w jednej sekundzie uległy zmianie.  To dzięki Tobie nie oszalałam, kiedy zostałyśmy same, bez taty. To dla Ciebie byłam dzielna bo wiedziałam, że jesteś zależna ode mnie i muszę dać radę. Dla Ciebie byłam twarda, ciągle jestem. Dla Ciebie odmieniłam siebie i swoje życie. Wiele zrozumiałam, jeszcze więcej zyskałam.  To właśnie Ty nauczyłaś mnie prawdziwie kochać. Pokazałaś mi co to jest bezgraniczna miłość. Przecież to właśnie Ty kochasz mnie bezgranicznie, a ja taką samą miłością darzę Ciebie. Kocham Cię jak...

Ciężko jest ...

No i babcia poleciaaaaała ... Teraz pewnie samolot podchodzi do lądowania, a babcia za chwilkę będzie ze swoimi wnukami ... A my zostałyśmy same ... :( Powiem Wam szczerze, że jest na prawdę ciężko. Jesteśmy same ...  Ze wszystkim muszę radzić sobie sama. Dzidzia jest ze mną cały czas. Ogólnie jest na prawdę bardzo grzeczna! Potrafi zająć się sobą, bawi się rączkami, obserwuje, przygląda się dokładnie na wszystko co jest w zasięgu jej wzroku. Ale czasami skupia na sobie 100% mojej uwagi. Nie mam kiedy się wykąpać, posprzątać, pomalować się, zrobić śniadanie, obiad czy kolację...  Nauczyłam ją, że codziennie ok. 11:00 jesteśmy już na spacerze i zasypia, ale czasami bywa tak, że nie wychodzimy... Bo pogoda, bo trzeba coś zrobić w domu. I co wtedy? A no wtedy Kornelka nie śpi po kilka godzin. A jak uda jej się zasnąć to na 15 - 20 min i tyle. Nie mam pojęcia czemu tak jest. Kiedy nadchodzi wieczór, naje się, odkładam ją do łóżeczka i sama zasypia. Nie muszę jej lulać, k...

Jak wrócić do formy sprzed ciąży II

Jak już pisałam w poście  "Jak wrócić do formy sprzed ciąży"  we wracaniu do formy sprzed ciąży ćwiczenia są na prawdę ważne. Uważam, że to 70% sukcesu. Pozostałe 30% to dieta. Nic przecież nie ma od tak sobie ... Jak to mówią, Rzymu nie zbudowali w jedną noc. Nie stracimy na wadze od samego marzenia o pięknej figurze rodem z magazynów modowych.  Doskonale zdaję sobie z tego sprawę i postanowiłam zacząć od małych kroczków i stopniowo zwiększać ilość ćwiczeń i powtórzeń. Dobrze wiem, że od samego początku nie dam rady "walnąć z grubej rury" i drastycznie, z dnia na dzień zmienić swój styl życia, wcielić w nie dietę i ćwiczenia.  Ułożyłam więc sobie plan, jak szybko przywyknąć do ćwiczeń i diety, żeby nie zniechęcić się brakiem siły i słomianym zapałem do wykonywania czegoś, co na daną chwilę wydaje się mi się nie możliwe.  Zaczęłam od poniedziałku bo jak wiadomo powszechnie - od poniedziałku statystyczny polak zaczyna odchudzanie i walkę o nowe "ja"...