Przejdź do głównej zawartości

Chrzciny Nelki

W drugi dzień świąt, tj. 26 grudnia, odbyły się chrzciny Kornelci...

Zacznę jednak od początku. We wtorek, przed świętami wysprzątaliśmy dom. W święta czasu w nim nie spędzaliśmy, więc byłam przekonana, że nie zdążymy nabrudzić do chrzcin. Nic bardziej mylnego. 
Jest czwartek, 22:00. Padam z nóg po rodzinnych objazdach. A w domu co? SYF! Wymyśliłam, że wstaniemy sobie o 7:00 następnego dnia i spokojnie do 11:00 (msza zaczynała się o 12:00) zdążymy posprzątać, nakryć do stołu i przygotować się. Kolejne zaskoczenie. Z jęzorem na brodzie biegałam po domu zestresowana z nogami jak galareta, że nie zdążymy. O 11:00 to miałam jeszcze mokre włosy, byłam nie ubrana i nie pomalowana. Mama jak przyniosła rosół to złapała się za głowę. Opieprzyła nas równo. Słuchałam do momentu wejścia do kościoła jak mogliśmy nie ogarnąć mieszkania wcześniej. 
Jak już mieszkanie było gotowe, Kornelka zebrana i my zebrani, w końcu wyszliśmy z domu. 11:46 była. W połowie drogi przypomniałam sobie, że zapomniałam aparatu. TRAGEDIA! Wojna do samego kościoła, żeby wracać się po aparat. Nikt się nie zgodził .. :( Na szczęście było dużo cioć fotografujących :) Do kościoła dosłownie wbiegliśmy. Msza praktycznie już się zaczynała. 

A Kornelka? Była mega zadowolona! Wszędzie widziała coś interesującego. Wszystkiego chciała dotknąć. Wszystko ugryźć. I nagle przyszło kazanie. Zasnęła. Nie obudziło jej nawet lanie wodą. Aż w końcu dzwonki doprowadziły do tego, ale bez płaczu. Spokojnie, z zainteresowaniem wpatrywała swoje wielkie oczy w sufit Katedry. A ja do samego końca byłam mega zdenerwowana! Ręce telepały mi się, nie mogłam normalnie trzymać nic w ręku bo wypadało. Stres, stres i jeszcze raz stres! Cieszę się, że mamy to już za sobą, bo moje zdenerwowanie sięgało zenitu! I dało się to po mnie poznać!

Gdy wróciliśmy do domu była bardzo zadowolona. Jak już kiedyś wspominałam impreza miała być kameralna. Rodzice, rodzice chrzestni z rodziną i my. Tak było tylko podczas obiadu. Potem dom zaczął pękać w szwach! To było wspaniałe uczucie. Zjechali się prawie wszyscy <3 Nie było gdzie usiąść. My jako gospodarza zajęliśmy honorowe miejsca - na podłodze. I miną nam ten dzień bardzo pozytywnie! W gronie najbliższych :) 













Komentarze

  1. Kornelia malutka cyganka okruszek cukiereczek słodziutki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. piękna sukienka, i słodka dziewczynka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładną sukieneczkę miała Twoja córeczka... Śliczna z niej dziewuszka.
    A jaka urocza kokardka we włosach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. co Ty robisz, że tak dobrze wyglądasz?? ;o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestań, z której strony dobrze? :( czuje się jak w ciąży...

      Usuń
  5. Vikus nie mogę się napatrzec !! Jaka śliczna ! Aniołek ! A w kościele jaka zadowolona . Kreacja odjazdowa . Chyba sobie wywołam jedno i w ramkę w sądzę bo cudowne te zdjecia, ale kiedyś będzie szczęśliwa ze ma takie fotografie . ❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny pomysł! W ramkę nas i nad łóżko :D :***

      Usuń
  6. Kornelka jak cudnie ubrana! :)
    Też miałam robić Chrzest w świeta ale zdecydowałam sie na wielkanocne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My musieliśmy korzystać z obecności chrzestnego, wiec padło na BN :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

List do mojej córki

Kochana Córeczko Dziś mija dokładnie rok od kiedy jesteś już z nami. To pierwsze 365 dni bycia dumną mamą, pierwsze 52 tygodnie naszego pięknego życia. 7 kwietnia 2014 r., godzina 9:30. To wtedy przyszłaś na świat. Zwariowałam na Twoim punkcie w pierwszej sekundzie, kiedy Cię zobaczyłam. Zrozumiałam wtedy, że nie ma na świecie istoty, którą mogłabym pokochać bardziej od Ciebie. To Ty sprawiłaś, że mój świat wywrócił się do góry nogami, a wszystkie plany nagle, w jednej sekundzie uległy zmianie.  To dzięki Tobie nie oszalałam, kiedy zostałyśmy same, bez taty. To dla Ciebie byłam dzielna bo wiedziałam, że jesteś zależna ode mnie i muszę dać radę. Dla Ciebie byłam twarda, ciągle jestem. Dla Ciebie odmieniłam siebie i swoje życie. Wiele zrozumiałam, jeszcze więcej zyskałam.  To właśnie Ty nauczyłaś mnie prawdziwie kochać. Pokazałaś mi co to jest bezgraniczna miłość. Przecież to właśnie Ty kochasz mnie bezgranicznie, a ja taką samą miłością darzę Ciebie. Kocham Cię jak...

Ciężko jest ...

No i babcia poleciaaaaała ... Teraz pewnie samolot podchodzi do lądowania, a babcia za chwilkę będzie ze swoimi wnukami ... A my zostałyśmy same ... :( Powiem Wam szczerze, że jest na prawdę ciężko. Jesteśmy same ...  Ze wszystkim muszę radzić sobie sama. Dzidzia jest ze mną cały czas. Ogólnie jest na prawdę bardzo grzeczna! Potrafi zająć się sobą, bawi się rączkami, obserwuje, przygląda się dokładnie na wszystko co jest w zasięgu jej wzroku. Ale czasami skupia na sobie 100% mojej uwagi. Nie mam kiedy się wykąpać, posprzątać, pomalować się, zrobić śniadanie, obiad czy kolację...  Nauczyłam ją, że codziennie ok. 11:00 jesteśmy już na spacerze i zasypia, ale czasami bywa tak, że nie wychodzimy... Bo pogoda, bo trzeba coś zrobić w domu. I co wtedy? A no wtedy Kornelka nie śpi po kilka godzin. A jak uda jej się zasnąć to na 15 - 20 min i tyle. Nie mam pojęcia czemu tak jest. Kiedy nadchodzi wieczór, naje się, odkładam ją do łóżeczka i sama zasypia. Nie muszę jej lulać, k...

Jak wrócić do formy sprzed ciąży II

Jak już pisałam w poście  "Jak wrócić do formy sprzed ciąży"  we wracaniu do formy sprzed ciąży ćwiczenia są na prawdę ważne. Uważam, że to 70% sukcesu. Pozostałe 30% to dieta. Nic przecież nie ma od tak sobie ... Jak to mówią, Rzymu nie zbudowali w jedną noc. Nie stracimy na wadze od samego marzenia o pięknej figurze rodem z magazynów modowych.  Doskonale zdaję sobie z tego sprawę i postanowiłam zacząć od małych kroczków i stopniowo zwiększać ilość ćwiczeń i powtórzeń. Dobrze wiem, że od samego początku nie dam rady "walnąć z grubej rury" i drastycznie, z dnia na dzień zmienić swój styl życia, wcielić w nie dietę i ćwiczenia.  Ułożyłam więc sobie plan, jak szybko przywyknąć do ćwiczeń i diety, żeby nie zniechęcić się brakiem siły i słomianym zapałem do wykonywania czegoś, co na daną chwilę wydaje się mi się nie możliwe.  Zaczęłam od poniedziałku bo jak wiadomo powszechnie - od poniedziałku statystyczny polak zaczyna odchudzanie i walkę o nowe "ja"...