Myślę, że to dobry czas na napisanie tego posta. Czas świąt. Dużo wolnego. Dużo ludzi zjeżdża do Polski. Wiele rozdzielonych rodzin może się w końcu spotkać. Wiele rodzin, którym sytuacja materialna nie pozwala na bycie razem od nowa przeżywa rozstanie. To właśnie ten czas, kiedy po raz kolejny przychodzi do głowy myśl, czy to wszystko jest warte rozłąki. Przecież nie po to żyje się razem, żeby być osobno. Tak, to najlepsze określenie - RAZEM, A JEDNAK OSOBNO! Wiadomo, życie pisze przeróżne scenariusze, ale czy gra jest warta świeczki?
Tak i nie. Po pierwsze i najważniejsze - ROZŁĄKA! Nie można być razem, żyć razem. Nie ma możliwości, żeby zjeść razem codziennie obiad, wyjść na spacer czy nawet położyć się zwyczajnie obok siebie wieczorem. Nie można się przytulić. Codzienne, najprostsze czynności stają się żmudne i ciężkie, a w myślach jedynie moment kiedy znowu się zobaczymy.
A co z dziećmi? Rosną, rozwijają się. Z każdym dniem coraz bardziej. Zdjęcia, filmy czy rozmowy na Skype nie oddają w stu procentach tego jak jest w rzeczywistości. Płacz, przy rozłące towarzyszy im płacz. Mama jest dorosła, rozumie, że innego wyjścia nie ma, że tak musi być. A dziecko? Ono nie rozumie dlaczego tak jest, dlaczego codziennie nie może przytulić się do taty. Dlaczego nie ma go gdy wstaje, dlaczego nie odbiera z przedszkola, dlaczego nie czyta bajki na dobranoc. No i wreszcie, dlaczego, gdy już przyjedzie znów musi odejść. I co wtedy słyszy dziecko? "Kochanie, tatuś już musi jechać...", wypowiadane za pewne ze łzami w oczach. Dziecko 4 czy 5 letnie nie jest w stanie ogarnąć tego, że żeby mieć fajne buty, nową zabawkę czy duży TV tatuś musi opuścić dom i wyjechać z kraju. Czasami na miesiąc, czasami na pół roku, a czasami na rok.
Nigdy nie byłam na miejscu takiego dziecka, ale jestem w stanie wyobrazić sobie co musi czuć. A bardzo boję się, że kiedyś i moje dziecko będzie przeżywało wszystkie rozstania i powroty.
Tęsknimy. Codziennie tęsknimy. Odliczany miesiące, tygodnie, dni. Rozmyślamy i zastanawiamy się co by było gdyby. Wyobrażamy sobie jak będzie, kiedy w końcu się pojawi.
Nie każdy związek jest w stanie przetrwać tak wielką próbę. Nie wszyscy potrafią wytrzymać bez ukochanej osoby lub osób obok. Większość cierpi i nie potrafi odnaleźć się w tak ciężkiej sytuacji. Uczucie pustki nie pozwala na normalną egzystencję, wykańcza. Owszem, uśmiechasz się, ale za chwilę przypomina Ci się, że nie ma go/jej i znów to samo.
Nie powiem, że z doświadczenia, ale z obserwacji wiem, że wiele z takich związków rozpada się. I wygląda to tak, że osoba, która wyjeżdża, po prostu znajduje kogoś innego. I nie dlatego, że nie kocha, że nie zależy. Z samotności. Z braku bliskiej osoby. Osoby, do której można się przytulić, z którą można pogadać, do której wraca się codziennie z pracy. I nie twierdzę, że każdy mężczyzna czy kobieta przebywający za granicą zdradza, ale niestety i takie sytuacje się zdarzały...
A przez co to wszystko? Przez to co dzieje się w naszym kraju! Dziś oglądam WYDARZENIA, a oni tam mówią, że średnie wynagrodzenie polaków to 3800 zł na rękę. Pytam się ilu z Was zarabia tyle? Albo chociaż zna osoby, które tyle zarabiają? Fakt, zarobki polityków podnoszą te statystyki, ale bez przesady.
Mówią, że niż, że za mało dzieciaków się rodzi, że społeczeństwo się starzeje. A jak ma rosnąć populacja, skoro nie ma za co żyć? Przeciętny polak nie ma możliwości żyć godnie. Żyje od pierwszego do pierwszego, a jeden z rodziców i tak za granicą. Z dala od rodziny...
Dla mnie byłby to dramat. Gdybym znowu została sama już chyba bym tego nie zniosła. Owszem, są telefony, SMS'y, Skype, ale co z tego? FIZYCZNIE NIE MA NIKOGO I TO BOLI NAJBARDZIEJ!
EDIT: Z tego wszystkiego nie dodałam, że jak dla mnie to wyjazd owszem, ale tylko całą rodziną! Rozłąka nie wchodzi w grę. Nie pozwolę, żeby nasze życia "odbywały się" w dwóch różnych miejscach na ziemi. Wyjazd na kilka tygodni? OK! Ale nie dłużej! __________________________________________________________________________________________
Tak i nie. Po pierwsze i najważniejsze - ROZŁĄKA! Nie można być razem, żyć razem. Nie ma możliwości, żeby zjeść razem codziennie obiad, wyjść na spacer czy nawet położyć się zwyczajnie obok siebie wieczorem. Nie można się przytulić. Codzienne, najprostsze czynności stają się żmudne i ciężkie, a w myślach jedynie moment kiedy znowu się zobaczymy.
A co z dziećmi? Rosną, rozwijają się. Z każdym dniem coraz bardziej. Zdjęcia, filmy czy rozmowy na Skype nie oddają w stu procentach tego jak jest w rzeczywistości. Płacz, przy rozłące towarzyszy im płacz. Mama jest dorosła, rozumie, że innego wyjścia nie ma, że tak musi być. A dziecko? Ono nie rozumie dlaczego tak jest, dlaczego codziennie nie może przytulić się do taty. Dlaczego nie ma go gdy wstaje, dlaczego nie odbiera z przedszkola, dlaczego nie czyta bajki na dobranoc. No i wreszcie, dlaczego, gdy już przyjedzie znów musi odejść. I co wtedy słyszy dziecko? "Kochanie, tatuś już musi jechać...", wypowiadane za pewne ze łzami w oczach. Dziecko 4 czy 5 letnie nie jest w stanie ogarnąć tego, że żeby mieć fajne buty, nową zabawkę czy duży TV tatuś musi opuścić dom i wyjechać z kraju. Czasami na miesiąc, czasami na pół roku, a czasami na rok.
Nigdy nie byłam na miejscu takiego dziecka, ale jestem w stanie wyobrazić sobie co musi czuć. A bardzo boję się, że kiedyś i moje dziecko będzie przeżywało wszystkie rozstania i powroty.
Tęsknimy. Codziennie tęsknimy. Odliczany miesiące, tygodnie, dni. Rozmyślamy i zastanawiamy się co by było gdyby. Wyobrażamy sobie jak będzie, kiedy w końcu się pojawi.
Nie każdy związek jest w stanie przetrwać tak wielką próbę. Nie wszyscy potrafią wytrzymać bez ukochanej osoby lub osób obok. Większość cierpi i nie potrafi odnaleźć się w tak ciężkiej sytuacji. Uczucie pustki nie pozwala na normalną egzystencję, wykańcza. Owszem, uśmiechasz się, ale za chwilę przypomina Ci się, że nie ma go/jej i znów to samo.
Nie powiem, że z doświadczenia, ale z obserwacji wiem, że wiele z takich związków rozpada się. I wygląda to tak, że osoba, która wyjeżdża, po prostu znajduje kogoś innego. I nie dlatego, że nie kocha, że nie zależy. Z samotności. Z braku bliskiej osoby. Osoby, do której można się przytulić, z którą można pogadać, do której wraca się codziennie z pracy. I nie twierdzę, że każdy mężczyzna czy kobieta przebywający za granicą zdradza, ale niestety i takie sytuacje się zdarzały...
A przez co to wszystko? Przez to co dzieje się w naszym kraju! Dziś oglądam WYDARZENIA, a oni tam mówią, że średnie wynagrodzenie polaków to 3800 zł na rękę. Pytam się ilu z Was zarabia tyle? Albo chociaż zna osoby, które tyle zarabiają? Fakt, zarobki polityków podnoszą te statystyki, ale bez przesady.
Mówią, że niż, że za mało dzieciaków się rodzi, że społeczeństwo się starzeje. A jak ma rosnąć populacja, skoro nie ma za co żyć? Przeciętny polak nie ma możliwości żyć godnie. Żyje od pierwszego do pierwszego, a jeden z rodziców i tak za granicą. Z dala od rodziny...
Dla mnie byłby to dramat. Gdybym znowu została sama już chyba bym tego nie zniosła. Owszem, są telefony, SMS'y, Skype, ale co z tego? FIZYCZNIE NIE MA NIKOGO I TO BOLI NAJBARDZIEJ!
EDIT: Z tego wszystkiego nie dodałam, że jak dla mnie to wyjazd owszem, ale tylko całą rodziną! Rozłąka nie wchodzi w grę. Nie pozwolę, żeby nasze życia "odbywały się" w dwóch różnych miejscach na ziemi. Wyjazd na kilka tygodni? OK! Ale nie dłużej! __________________________________________________________________________________________
To na pewno musi być ciężkie. Bardzo cieszę się, że nie muszę tego doświadczać. Niestety mam perspektywę, że po studiach będziemy musieli wyjechać we trójkę - nie chcę zostawiać rodziny.
OdpowiedzUsuńZnam to.
OdpowiedzUsuńJestem w 20 tygodniu ciązy, a moj chlopak wyjechal godzine temu do Anglii po dwoch tygodniach ktore spedzil na swieta z nami ;(
Rzeczywiscie bardzo boli.
Ja nie wyobrażam sobie rozłąki. Mąż czasami coś przebąkuje, że może na kilka miesięcy by wyjechał, ale ja sobie tego nie wyobrażam. Widzę, że mała jedynki na dole już ma:))
OdpowiedzUsuńKochana, ona ma te jedynki od trzech miesięcy razem z jedynkami i dwojkami na gorze :)
UsuńJa również nie wyobrażam sobie takiej rozłąki. Wiesz... gdy byłam w ciąży (początki, patologia, mówili że nie ma szans donosić) mój mąż został wsłany na kurs - strażak - nie ma odmowy. Jedyna szansa na awans. Wyjechał na 3 miesiące, przyjeżdżał co 2 tyg. 500km ode mnie. Było mi tak ciężko... leżałam plackiem a jego nie było. Tyle łez, tyle niepewności. Ciągle na łasce u kogoś, bo co tydzień na kontrol do ginekologa. Było ciężko ale żyłam z myślą, że niebawem się to skończy.... I wiesz co... czas zleciał. On wrócił, a przed samym porodem były powodzie i wysłali mi go na pomorze.... Modliłam się znów by urodzić dopiero jak wróci - i udało się ;) ale niewiele brakowało. Przyznam szczerze, że ten dzień nie byłby tak magiczny gdybym spędziła go na porodówce sama!
OdpowiedzUsuńWww.martynaG.pl
Wiem coś o tym, ja ten dzień i 63 kolejne spędziłam sama. Nie mówiąc o 79 wcześniejszych...
UsuńNie wyobrażam sobie życia samej, jeszcze z dzieckiem. Wolę żeby mąż pracowal za te 1000 zł był że mną, wracał do mnie i kładł się spac i budził z rana. Nie jestem osobą do tego stworzoną. Nie wytrzymałabym. A pisze o tym bo mój narzeczony chce być tydzien w trasie po polsce a weekend w domu, ja tak nie chcę nie wyobrażam sobie, a dla niego to nic. . nie obchodzi go że nie chcę być sama nie chcę zeby tak pracował :(
OdpowiedzUsuńpost jak najbardziej na czasie.
mnie czeka rozłąka z mężem za jakieś 3 tygodnie :( wyjeżdża do Anglii i będzie tam bez nas jakieś 3miesiące (dopóki nie ogarnie mieszkania etc.) ciężko to widzę ,oj ciężko :(
OdpowiedzUsuńhttp://gossipmomm.blogspot.com/
Ja mam tak dwa razy do roku, raz na miesiąc, drugi na 2-3 tygodnie.Da się wytrzymać ale tylko dzięki mojej córci ona daje mi siłę :-) Ale z kolei dla niej im jest starsza tym gorzej. Ostatnio jak tatuś wyjechał, żeby nie widziała poszłam z nią oglądać bajki ale niestety później przypomniało się jej, że był tatuś i był płacz i szukanie. W takiej chwili to tak mi przykro, że sama płaczę ale tak by Ona nie widziała. Potem się uspokoi i już jest ok:-) Boje się jednego co będzie później im starsza tym gorzej ale mam nadzieję, że wytłumaczymy i zrozumie :-)
OdpowiedzUsuń