Przejdź do głównej zawartości

Gdyby dziś nie było Nelki

Każda, nawet najmniej znacząca sytuacja ma jakiś wpływ na nas, na nasze życie. Większość wydarzeń w życiu zostawia odcisk na dalszej egzystencji. Ten pozytywny jak i negatywny. Są też takie wydarzenia, które na zawsze wywracają nasze życie do góry nogami. 

Bezsprzecznie, jednym z takich wydarzeń jest wiadomość o ciąży, a potem narodziny dziecka. To właśnie one sprawiają, że nasze życie nabiera nowego wymiaru. To jest jedna z tych sytuacji, kiedy zdajesz sobie sprawę, że słowo "MIŁOŚĆ" nabrało nowego znaczenia. 

Ale czy na pewno chodzi o samo dziecko? A może właśnie o tą ogromną miłość, którą darzymy nasze dzieci, a która z każdym dniem jest coraz większa? Tak. To na pewno chodzi o miłość.

Dziś nie wyobrażam sobie jak wyglądało by moje życie bez Nelki. Nie wyobrażam sobie jak pusto byłoby mi w środku jeśli nie byłoby we mnie tyle miłości. Bez tej, którą darzę moje dziecko byłabym zupełnie innym człowiekiem. Innym to znaczy gorszym. 

Mniej empatii i zrozumienia. Cierpliwość na poziomie prawie zerowym. Słomiany zapał wygrywający z zaangażowaniem. Lenistwo i niechęć do robienia czegokolwiek, co jest moim obowiązkiem. Egoizm sięgający zenitu - liczę się ja i tylko ja, no może jeszcze troszkę M. Ten egoizm to chyba był najgorszy w tym wszystkim. 

Gdyby moje życie potoczyło się inaczej, gdybym nie miała Neli... Poszłabym na studia, życie towarzyskie nie byłoby na poziomie zerowym. Pracowałabym. Moje życie wyglądało by jak życie przeciętnej dziewczyny w moim wieku. Często o tym myślę. Rozmyślam, analizuję. Najczęściej w takich chwilach jak ta, kiedy Nela już śpi, a ja mam czas dla siebie i akurat nie sprzątam. 

Dwa razy - pamiętam je jak dziś, dokładnie, myśl po myśli - żałowałam. Myśl brzmiała mniej więcej tak: "Żałuję, że to wszystko potoczyło się tak szybko, że nie mogę pozwolić sobie na spontaniczność tak często jak bym chciała. Żałuję, że obowiązki pojawiły się tak szybko. Żałuję, że mam ją w tak młodym wieku. Żałuję, że się nie wybawiłam."

Ciężko się przyznać, ale tak właśnie było. Dziś wstyd mi, ze choć przez chwilę chociaż takie myśli pojawiły się w mojej głowie. Dziś żałuję jedynie tych myśli i nie zamieniłabym mojego życia na żadne inne. Jest wspaniałe, a najwspanialsza w nim jest właśnie Nela - cudowna, jedyna w swoim rodzaju <3












Komentarze

  1. Pięknie napisane :-*
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Tw9je posty :) a szczególnie sliczne zdjęcia :) Przecudną masz ta swoją córusie :) Napisz o tym też jak było przed narodzeniem Neli jak zareagowali Twoi rodzice i wogóle takie sprawy :)( Chetnie bym poczytaaała :) Uwielbiam Twojego bloga :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://mamanelki.blogspot.com/2014/10/jak-powiedziaam-rodzicom-o-ciazy.html taki post już był :*

      Dziękuję!

      Usuń
    2. noo dziekówka :) nie zauważyłam :*

      Usuń
  3. W życiu na pewno nie jedno chcielibyśmy zmienić,żałujemy decyzji ale uczymy się na błędach.Przynajmniej niektórzy.Ja gdyby mogła zmienić los urodziłabym dzieci wcześniej i kto wie może miałabym 3 dziecko,a mianowicie upragnioną córkę:) Niestety nie było mi to dane ze względów zdrowotnych,a wiem że ktoś nade mną czuwał u góry.Jestem mu za to wdzięczna.Młode dziewczyny,które zostają mamami odchowają dzieci i nadal mogą się wyszaleć.Jeszcze nadejdzie i dla Ciebie ten czas.Trzymam za Was kciuki!Ps Mała śliczna i taka podobna do Mamy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. powtarzasz się, co robi się nudne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytaj w takim razie :)

      Usuń
    2. Spadaj stąd trollu bo zaczynasz mnie już wkurzac, jak nie pasuje ci blog to kto cię tu trzyma? ?zajmij się swoim żałosny m życiem i nie zatruwaj go innym.

      Usuń
  5. Każda młoda przyszła mama właśnie ma takie myśli ale później mega dużo radości daje jej mały skarb tyle radości jest w takim małym człowieczku :-D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

List do mojej córki

Kochana Córeczko Dziś mija dokładnie rok od kiedy jesteś już z nami. To pierwsze 365 dni bycia dumną mamą, pierwsze 52 tygodnie naszego pięknego życia. 7 kwietnia 2014 r., godzina 9:30. To wtedy przyszłaś na świat. Zwariowałam na Twoim punkcie w pierwszej sekundzie, kiedy Cię zobaczyłam. Zrozumiałam wtedy, że nie ma na świecie istoty, którą mogłabym pokochać bardziej od Ciebie. To Ty sprawiłaś, że mój świat wywrócił się do góry nogami, a wszystkie plany nagle, w jednej sekundzie uległy zmianie.  To dzięki Tobie nie oszalałam, kiedy zostałyśmy same, bez taty. To dla Ciebie byłam dzielna bo wiedziałam, że jesteś zależna ode mnie i muszę dać radę. Dla Ciebie byłam twarda, ciągle jestem. Dla Ciebie odmieniłam siebie i swoje życie. Wiele zrozumiałam, jeszcze więcej zyskałam.  To właśnie Ty nauczyłaś mnie prawdziwie kochać. Pokazałaś mi co to jest bezgraniczna miłość. Przecież to właśnie Ty kochasz mnie bezgranicznie, a ja taką samą miłością darzę Ciebie. Kocham Cię jak...

Ciężko jest ...

No i babcia poleciaaaaała ... Teraz pewnie samolot podchodzi do lądowania, a babcia za chwilkę będzie ze swoimi wnukami ... A my zostałyśmy same ... :( Powiem Wam szczerze, że jest na prawdę ciężko. Jesteśmy same ...  Ze wszystkim muszę radzić sobie sama. Dzidzia jest ze mną cały czas. Ogólnie jest na prawdę bardzo grzeczna! Potrafi zająć się sobą, bawi się rączkami, obserwuje, przygląda się dokładnie na wszystko co jest w zasięgu jej wzroku. Ale czasami skupia na sobie 100% mojej uwagi. Nie mam kiedy się wykąpać, posprzątać, pomalować się, zrobić śniadanie, obiad czy kolację...  Nauczyłam ją, że codziennie ok. 11:00 jesteśmy już na spacerze i zasypia, ale czasami bywa tak, że nie wychodzimy... Bo pogoda, bo trzeba coś zrobić w domu. I co wtedy? A no wtedy Kornelka nie śpi po kilka godzin. A jak uda jej się zasnąć to na 15 - 20 min i tyle. Nie mam pojęcia czemu tak jest. Kiedy nadchodzi wieczór, naje się, odkładam ją do łóżeczka i sama zasypia. Nie muszę jej lulać, k...

Jak wrócić do formy sprzed ciąży II

Jak już pisałam w poście  "Jak wrócić do formy sprzed ciąży"  we wracaniu do formy sprzed ciąży ćwiczenia są na prawdę ważne. Uważam, że to 70% sukcesu. Pozostałe 30% to dieta. Nic przecież nie ma od tak sobie ... Jak to mówią, Rzymu nie zbudowali w jedną noc. Nie stracimy na wadze od samego marzenia o pięknej figurze rodem z magazynów modowych.  Doskonale zdaję sobie z tego sprawę i postanowiłam zacząć od małych kroczków i stopniowo zwiększać ilość ćwiczeń i powtórzeń. Dobrze wiem, że od samego początku nie dam rady "walnąć z grubej rury" i drastycznie, z dnia na dzień zmienić swój styl życia, wcielić w nie dietę i ćwiczenia.  Ułożyłam więc sobie plan, jak szybko przywyknąć do ćwiczeń i diety, żeby nie zniechęcić się brakiem siły i słomianym zapałem do wykonywania czegoś, co na daną chwilę wydaje się mi się nie możliwe.  Zaczęłam od poniedziałku bo jak wiadomo powszechnie - od poniedziałku statystyczny polak zaczyna odchudzanie i walkę o nowe "ja"...