Przejdź do głównej zawartości

Pięknie jest!

W czwartkowy wieczór M. wpadł na pomysł, że pogoda jest tak piękna, słoneczna, a my mamy wolny weekend więc musimy gdzieś jechać, koniecznie! Ja oczywiście zadowolona, bo będziemy razem, bo będą zdjęcia, bo połazimy. Cieszymy się do siebie z wyżej wymienionego powodu, ale nagle błogie zadowolenie przerywa w jednej chwili pytanie "Ale gdzie?!". 

No właśnie, gdzie? Wszystkie nieopodal położone miasteczka odpadają - schodzone wzdłuż i wszerz. Lublin też. Warszawa? Za daleko, a poza tym nie dawno byliśmy. Padło na Kazimierz Dolny. 

Przez cały dzień pracy w piątek myślałam tylko o tym. Nie mogłam się doczekać i tylko myślałam co będziemy robić, co oglądać, co jeść i jakie zdjęcia robić. 

W końcu nadeszła sobota! Wstałam chyba o 6:00 z tego wrażenia, co najmniej jak bym leciała na ekskluzywne wakacje do Tajlandii na miesiąc. Przez całą drogę siedziałam w samochodzie jak na szpilkach. Jak na złość Nela 10 km przed metą zasnęła. Wiedziałam co się z tym wiąże, podniecenie opadło ... Wiedziałam, że jak ją wyciągnę to się obudzi i do końca dnia będzie mi marudziła. Zajechaliśmy na parking, wyszłam rozprostować kości - patrzę a maluch oczy jak pięć złotych i ani myśli o spaniu więcej! Zebrałam ją, M. rozłożył wózek i poszliśmy! Aparat w ruch i jaaaazda!

I znów podniecenie opadło bo przypomniało mi się, że M. jest takim fotografem jak z koziej dupy trąba. Kompletnie zero pomyślunku na tematy związane z robieniem zdjęć. Ucina pół ręki, nie obejmuje całego dziecka, łapie babę z bezzębnym uśmiechem obok nas. No skandal! A jak mu mówię, że coś tam mu wytłumaczę, że pokażę, że nauczę to nie! Jest taki oporny na aparat... Ale cwaniaczek wie co robi! Wie, że jak pokaże, że umie to będę go zmuszała i szantażowała emocjonalnie, żeby tylko robił zdjęcia, codziennie :D 

Wróćmy jednak do wycieczki ... Było pięknie, cudownie, wspaniale! W Kazimierzu ostatni raz byłam z 10 lat temu, z rodzicami. M. był tam pierwszy raz, też mu się bardzo podobało. Zeszło nam tam cały dzień. Dużo spacerowaliśmy, zjedliśmy obiad, lody, koguta Kazimierskiego potem znowu lody. Wszystko oczywiście pójdzie w cycki, a M. będzie miał uzupełnione bajcepsy <3 :D Wszystko było super do momentu aż Nela nie wylała na mnie calutkiej miski barszczu. Masakra, ja w płacz bo zdjęcia, M. wściekły bo ja płaczę i muszę kupić sobie przecież coś nowego natychmiast! Poszedł szukać ... Wrócił ze spódnicą do kostek. Wyobraźcie sobie moją minę. Cóż, nie miałam wyjścia. Trzeba było założyć i robić dobrą minę do złej gry ... 

Dzień na prawdę na plus, fajnie spędzony. Miasteczko przepiękne, mega klimatyczne i pełne życia. Jedyne co mi się nie podobało to miliony nachalnych, starych cyganek na rynku, zaczepiających każdego po kolei. Chciały wróżyć z kart, z ręki, z fusów. Chciały na herbatę i chleb... Serio władze miasta powinny coś z tym zrobić. 

Od momentu jak założyłam spódnicę to M. wyśmiewał się, że teraz ja mogę wróżyć turystom. Żartowniś.

Od dwóch tygodni nie mamy wcale dla siebie czasu ... Prawie się nie widzimy. Ten dzień był doskonałą szansą na to, żeby choć troszkę zaniedbania nadrobić. Udało się!  

Każdemu kto nie był i każdemu kto był polecam Kazimierz Dolny, jest wyjątkowy!














Komentarze

  1. Świetny post, cudowne zdjęcia.
    Za każdym razem jak zaczynam czytać, próbuje być tam gdzie ty, a po Twoim sposobie pisania nie jest wcale trudno.
    Ucałuj Nele <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana jesteś! Bardzo Ci dziękuję! :* Nela ucałowana <3

      Usuń
  2. Fajne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba wszyscy faceci mają taki dar do zdjęć. Właśnie przeglądam zdjęcia z sobotniego wypadu do ogrodu botanicznego. Wszystkie moje zdjęcia z synem albo rozmazane, albo poucinane, albo jesteśmy małą kropką (bo po co zoom)?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Was czytac.
    Cudne zdjecia! Pieknie wygladacie, buziaki dla Nelki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój mąż też jest kiepski w robieniu zdjęć. Krajobrazy i detale przyrody fotografuje świetnie, ale zdjęcia żony i syna mu nie wychodzą;/ albo bez głów, albo rozmazane,albo głupie miny;/
    Pięknie spędziliście sobotę;) Bardzo lubię Kazimierz Dolny i też musimy się wybrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każda z nas ma problem z opornym faceten na fotografię :D choć Twój nie do końca, na w pół opór stawia

      Usuń
  6. Nie każdy niestety ma dryg do robienia zdjęć i widzę mój nie jest tu wyjątkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. śliczne zdjęcia :) byłam w Kazimierzu Dolnym z 5 lat temu i te cyganki to jedna wielka porażka tego miejsca i ze oni nic z tym nie zrobią nie wiem dlaczego ale boje się ich .....POZDRAWIAM Twoja córeczka w tym wózku wygląda BOSKO !

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakby bylo cokolwiek innego tez by ci przeszkadzalo. Trzeba bylo po prostu sie na nie nie patrzec jak ci nie pasuja. One tez maja swoj urok w tym miescu. I zapewne nie posluchaja sie pierwszej dziwczynki ktorej sie nie spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ty co obronczyni ucielesnionych? Idz sie z nimi utozsamiac jak taka madra jestes. Tez tam bylam i tez mi przeszkadzaly. Jak by napisala co innego to tez bys sie pewnie przyczepila.

      Usuń
    2. Dajcie spokój dziewczyny!

      Usuń
  9. Mój M. też do aparatu się nie garnie i zawsze z 100 Jego zdjęć może 2 się nadają do publicznego pokazania ;p wkurza mnie to totalnie ;) Zdjęcia, gdzie jesteście we troje robił Wam ktoś,czy korzystasz ze statywu ?
    Piękne miasto, piękne zdjęcia i cudownie spędzony czas,a to najważniejsze :))

    OdpowiedzUsuń
  10. To ja się pochwalę. Mój Mąż, czasem-często (coś pomiędzy) robi lepsze zdjęcia ode mnie.! Je je je <3 do Kazimierza też się wybieramy niedługo :-) a Wasze ostatnie zdjęcie najlepsze<3 calujemy Nelunie :-) odezwij się na Priv na fb w wolnej chwili, mam pomysł na konkurs :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest pięknie widzieć taką szczęśliwą Rodzinkę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pięknie wyglądacie :))
    Miasto piękne. Nie byłam tam nigdy, a chciałabym się wkiedyś wybrać. Szkoda, że to tak daleko ode mnie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

List do mojej córki

Kochana Córeczko Dziś mija dokładnie rok od kiedy jesteś już z nami. To pierwsze 365 dni bycia dumną mamą, pierwsze 52 tygodnie naszego pięknego życia. 7 kwietnia 2014 r., godzina 9:30. To wtedy przyszłaś na świat. Zwariowałam na Twoim punkcie w pierwszej sekundzie, kiedy Cię zobaczyłam. Zrozumiałam wtedy, że nie ma na świecie istoty, którą mogłabym pokochać bardziej od Ciebie. To Ty sprawiłaś, że mój świat wywrócił się do góry nogami, a wszystkie plany nagle, w jednej sekundzie uległy zmianie.  To dzięki Tobie nie oszalałam, kiedy zostałyśmy same, bez taty. To dla Ciebie byłam dzielna bo wiedziałam, że jesteś zależna ode mnie i muszę dać radę. Dla Ciebie byłam twarda, ciągle jestem. Dla Ciebie odmieniłam siebie i swoje życie. Wiele zrozumiałam, jeszcze więcej zyskałam.  To właśnie Ty nauczyłaś mnie prawdziwie kochać. Pokazałaś mi co to jest bezgraniczna miłość. Przecież to właśnie Ty kochasz mnie bezgranicznie, a ja taką samą miłością darzę Ciebie. Kocham Cię jak...

Ciężko jest ...

No i babcia poleciaaaaała ... Teraz pewnie samolot podchodzi do lądowania, a babcia za chwilkę będzie ze swoimi wnukami ... A my zostałyśmy same ... :( Powiem Wam szczerze, że jest na prawdę ciężko. Jesteśmy same ...  Ze wszystkim muszę radzić sobie sama. Dzidzia jest ze mną cały czas. Ogólnie jest na prawdę bardzo grzeczna! Potrafi zająć się sobą, bawi się rączkami, obserwuje, przygląda się dokładnie na wszystko co jest w zasięgu jej wzroku. Ale czasami skupia na sobie 100% mojej uwagi. Nie mam kiedy się wykąpać, posprzątać, pomalować się, zrobić śniadanie, obiad czy kolację...  Nauczyłam ją, że codziennie ok. 11:00 jesteśmy już na spacerze i zasypia, ale czasami bywa tak, że nie wychodzimy... Bo pogoda, bo trzeba coś zrobić w domu. I co wtedy? A no wtedy Kornelka nie śpi po kilka godzin. A jak uda jej się zasnąć to na 15 - 20 min i tyle. Nie mam pojęcia czemu tak jest. Kiedy nadchodzi wieczór, naje się, odkładam ją do łóżeczka i sama zasypia. Nie muszę jej lulać, k...

Jak wrócić do formy sprzed ciąży II

Jak już pisałam w poście  "Jak wrócić do formy sprzed ciąży"  we wracaniu do formy sprzed ciąży ćwiczenia są na prawdę ważne. Uważam, że to 70% sukcesu. Pozostałe 30% to dieta. Nic przecież nie ma od tak sobie ... Jak to mówią, Rzymu nie zbudowali w jedną noc. Nie stracimy na wadze od samego marzenia o pięknej figurze rodem z magazynów modowych.  Doskonale zdaję sobie z tego sprawę i postanowiłam zacząć od małych kroczków i stopniowo zwiększać ilość ćwiczeń i powtórzeń. Dobrze wiem, że od samego początku nie dam rady "walnąć z grubej rury" i drastycznie, z dnia na dzień zmienić swój styl życia, wcielić w nie dietę i ćwiczenia.  Ułożyłam więc sobie plan, jak szybko przywyknąć do ćwiczeń i diety, żeby nie zniechęcić się brakiem siły i słomianym zapałem do wykonywania czegoś, co na daną chwilę wydaje się mi się nie możliwe.  Zaczęłam od poniedziałku bo jak wiadomo powszechnie - od poniedziałku statystyczny polak zaczyna odchudzanie i walkę o nowe "ja"...