Przejdź do głównej zawartości

Szafa pęka w szwach, a ja nie mam się w co ubrać!



Czy jest wśród nas kobieta, która nie ma problemu z tym co na siebie włożyć? Pewnie jest i to nie jedna, ale na tle nas - wiecznie zmagających się z problemem typu "W CO SIĘ UBRAĆ?!"- wypadacie dość słabo, moje Drogie. I to chyba nie dziwi nikogo ...

Od dawna wiadomo, że dla statycznej kobiety stanąć przed szafą i od razu wiedzieć co na siebie włożyć to jak dla mężczyzny rozpoznać kolor łososiowy, limonkowy i szmaragdowy - praktycznie niewykonalne. 

Jednak dlaczego tak wiele z nas mimo pełnej szafy wciąż nie ma co na siebie założyć?

Wszystko to tak na prawdę zależy od tego na jaką okazję w danej chwili musimy się przyodziać. Idziesz na zakupy? Pestka - t-shirt, jeansy, trampki. Ale co wtedy, kiedy wybierasz się na randkę?  Co nałożyć na siebie, kiedy za pasem spotkanie klasowe, na którym będzie znienawidzona koleżanka, czy chłopak, który kiedyś zostawił Cię dla innej? W tej sytuacji po prostu trzeba wyglądać jak milion dolarów! I to tylko po to, żeby zobaczyć jak wymienionym opadają kopary na Twój widok. Czyż nie?

Gdy wyglądamy dobrze to czujemy się dobrze! Wiadomo przecież, że kiedy czujemy się źle przez to jak w danym momencie wyglądamy to cały nastrój pryska, a pewność siebie spada praktycznie do zera. 

Jak więc poradzić sobie z globalnym problemem, a zarazem chorobą zwaną niemamsięwcoubraciofilia? 

Wbrew pozorom kupowanie ogromnej ilości ciuchów może być zgubne. Przynajmniej ja tak mam, im więcej ubrać tym więcej problemów ze skompletowaniem czegoś godnego. Przygotowanie wcześniej stylizacji jest chyba najlepszym plusem! Głowisz się tydzień wcześniej, a w dzień wydarzenia stajesz przed szafą i po prostu wiesz co na siebie włożyć. Niewiarygodne, a jednak! 

Przed napisaniem tego postu zapytałam M. jak myśli, dlaczego kobiety wiecznie nie mają się w co ubrać. Odpowiedź lekko mnie zaskoczyła :D

"Wynika to z ich mentalności, psychiki, próżności, przyzwyczajeń, pragnień i długo można by było wymieniać różne inne cechy."

Dzięki M., jesteś taki kochany i wyrozumiały! 

W moim przypadku powodem tego, że nie mam się w co ubrać na pewno nie jest fakt, że mam za mało ubrań. Po prostu brakuje mi umiejętności, pomysłów i weny do tego, żeby wiedzieć co do czego. 

To nie jest tak, że nie mam się w co ubrać bo w szafie są same zbieracze kurzu i zajmowacze miejsca. Ja po prostu nie jestem w stanie w jednej sekundzie wymyślić outfit'u. Zanim więc przyjdzie mi do głowy w co mam się ubrać to już pomyślę, że nie mam się w co ubrać bo mam za mało ubrać - tak jest po prostu łatwiej i nie uderza to aż tak bardzo w moje ego.

Wiecie co w tym wszystkim wkurza mnie najbardziej? Nie to, że sterczę przed szafą godzinę, nie to, że wywalam wszystko i potem muszę poskładać od nowa lub ewentualnie wepchnąć z powrotem. Najbardziej wkurza mnie M. 

Cwaniaczek, wyszykowany stoi metr za mną, tupie nóżką, cmoka i z szyderczym uśmieszkiem wymawia osiem najbardziej irytujących słów na świecie...

"Co, znowu nie masz się w co ubrać?"

Szlag mnie trafia!

Wyobraźcie sobie, że mówi coś innego. Coś, co sprawia mnie w stan euforii i podniecenia ...

Sytuacja  stylu:

M. nagle staje za moimi plecami, czuję jego oddech. Nagle po pokoju rozbrzmiewa się dźwięk niczym anielski, tak bardzo pieszczący moje uszy:

"Kochanie widzę, że nie masz się w co ubrać! :( Zabieram się na mega zakupy! Pomogę Ci i razem wybierzemy coś fajnego!"

Reszty już chyba nie muszę pisać, prawda? Słowo zakupy mówi samo za siebie! Sytuacja jak z tego obrazka:



Komentarze

  1. Jestes niesamowita

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubie To!
    Ale Vika,miałaś Nam zdradzić, tak jak obiecywałaś, gdzie pracujesz.. Czyżby to było związane z ubraniami? Buźka i czekam z niecierpliwieniem na nowy wpis, bo przy nich mogę na chwilę oderwać sie od codzienności, praca dom i sprzatanie.
    Zasiadam przed laptopem z kubkiem herbatki i z zaciekawieniem czytam wpis. Całuski na Nelci!;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę coś dobrego wyskrobać i wtefy wyjawię tę tajemnicę :D :*

      Usuń
  3. Świetny post:) U mnie w szafie ostatnio jakby mniej ciuchów (serio, serio!), więc na prawdę nie ma się w co ubrać! 10-miesięczny bąbel potrafi ubabrać mamy bluzki do tego stopnia, że czasami wybielacz nie jest w stanie podołać:) Więc? Może jednak shopping:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj kochana :)
    Na bloga weszłam przypadkowo w sumie, ktoś z moich znajomych na fejsbuku udostępnił link do twojego nowego postu. Przeczytałam jeden post i stwierdziłam, że chcę przeczytać więcej. Tak oto, w półtorej godziny przeczytałam większość Twoich wpisów, jakie tu wrzuciłaś i powiem Ci, że była to dla mnie bardzo emocjonalna lektura...
    Nie jestem mamą, ale jednak odnalazłam w Twoich przemyśleniach dużo własnych uczuć. Zwłaszcza tych postach, w których pisałaś o dorastaniu i tęsknocie bycia dzieckiem, o samotności, o tych "gorszych" momentach. Też jestem strasznie sentymentalną, uczuciową osobą, więc wiele twoich słów było mi bardzo bliskich.
    Kojarzę Cię z Zamościa, z naszego osiedla, bo też się tam urodziłam i mieszkałam przez 18 lat. I właśnie twoje wpisy o emigracji, o wyjeździe, doprowadziły mnie do łez.
    Wyjechałam z Zamościa dwa lata temu, do UK i nie ma dnia, kiedy bym nie tęskniła. Nie ma tygodnia, kiedy bym nie płakała do poduszki, bo mam wrażenie, że straciłam wszystkich znajomych, straciłam te piekne chwile, które mogłam przeżyć u siebie, w miejscu, do którego mam tyle sentymentu, z którym mam tyle wspomnień... Nie potrafię opisać jak bardzo boli rozłąka. Zastanawiam się każdego dnia czy by nie wrócić. Taka ciągła walka: sentyment i głos serca vs. lepsze perspektywy życia... Takie troche szczęście w nieszczęściu, ale dobrze wiedzieć, że nie tylko ja mam takie dylematy...

    Z tego co przeczytałam tutaj, jesteś cudowną mamą i mega silną osobą. Podziwiam cię naprawdę i życzę wszystkiego najlepszego i z M. i z niunią i ogólnie w twoim zyciu :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że dołączyłaś :* wiesz, mogę sobie jedynie wyobrazić co czujesz ... Ja wciąż tkwię w Zamościu, choć bardzo chciałabym wyjechać ... Ale zdaje sobię sprawę z tego, że żyjąc poza domem takie uczucia są na porządku dziennym. Niech pociesza Cię to, że nie Ty jedna to czujesz, a przede wszystkim tu nie ma na prawdę do czego wracać ...

      Buziaki:*

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę, że dołączyłaś :* wiesz, mogę sobie jedynie wyobrazić co czujesz ... Ja wciąż tkwię w Zamościu, choć bardzo chciałabym wyjechać ... Ale zdaje sobię sprawę z tego, że żyjąc poza domem takie uczucia są na porządku dziennym. Niech pociesza Cię to, że nie Ty jedna to czujesz, a przede wszystkim tu nie ma na prawdę do czego wracać ...

      Buziaki:*

      Usuń
  6. Myślałaś kiedyś, żeby założyć aska? Miłoby było, gdyby czytelniczki mogły z tobą nawiązać rozmowę, popytać itp. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam. Chyba każda kobieta ma pełną szafe ubrań ,a jak przychodzi co do czego to nie ma w co sie ubrać ☺pozdrawiam 💋i zapraszam do siebiehttp://beautybybenia.blogspot.com/2014/12/witam-was-dziewczyny-jak-tam-u-was.html?m=1 ✏

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

List do mojej córki

Kochana Córeczko Dziś mija dokładnie rok od kiedy jesteś już z nami. To pierwsze 365 dni bycia dumną mamą, pierwsze 52 tygodnie naszego pięknego życia. 7 kwietnia 2014 r., godzina 9:30. To wtedy przyszłaś na świat. Zwariowałam na Twoim punkcie w pierwszej sekundzie, kiedy Cię zobaczyłam. Zrozumiałam wtedy, że nie ma na świecie istoty, którą mogłabym pokochać bardziej od Ciebie. To Ty sprawiłaś, że mój świat wywrócił się do góry nogami, a wszystkie plany nagle, w jednej sekundzie uległy zmianie.  To dzięki Tobie nie oszalałam, kiedy zostałyśmy same, bez taty. To dla Ciebie byłam dzielna bo wiedziałam, że jesteś zależna ode mnie i muszę dać radę. Dla Ciebie byłam twarda, ciągle jestem. Dla Ciebie odmieniłam siebie i swoje życie. Wiele zrozumiałam, jeszcze więcej zyskałam.  To właśnie Ty nauczyłaś mnie prawdziwie kochać. Pokazałaś mi co to jest bezgraniczna miłość. Przecież to właśnie Ty kochasz mnie bezgranicznie, a ja taką samą miłością darzę Ciebie. Kocham Cię jak...

Ciężko jest ...

No i babcia poleciaaaaała ... Teraz pewnie samolot podchodzi do lądowania, a babcia za chwilkę będzie ze swoimi wnukami ... A my zostałyśmy same ... :( Powiem Wam szczerze, że jest na prawdę ciężko. Jesteśmy same ...  Ze wszystkim muszę radzić sobie sama. Dzidzia jest ze mną cały czas. Ogólnie jest na prawdę bardzo grzeczna! Potrafi zająć się sobą, bawi się rączkami, obserwuje, przygląda się dokładnie na wszystko co jest w zasięgu jej wzroku. Ale czasami skupia na sobie 100% mojej uwagi. Nie mam kiedy się wykąpać, posprzątać, pomalować się, zrobić śniadanie, obiad czy kolację...  Nauczyłam ją, że codziennie ok. 11:00 jesteśmy już na spacerze i zasypia, ale czasami bywa tak, że nie wychodzimy... Bo pogoda, bo trzeba coś zrobić w domu. I co wtedy? A no wtedy Kornelka nie śpi po kilka godzin. A jak uda jej się zasnąć to na 15 - 20 min i tyle. Nie mam pojęcia czemu tak jest. Kiedy nadchodzi wieczór, naje się, odkładam ją do łóżeczka i sama zasypia. Nie muszę jej lulać, k...

Jak wrócić do formy sprzed ciąży II

Jak już pisałam w poście  "Jak wrócić do formy sprzed ciąży"  we wracaniu do formy sprzed ciąży ćwiczenia są na prawdę ważne. Uważam, że to 70% sukcesu. Pozostałe 30% to dieta. Nic przecież nie ma od tak sobie ... Jak to mówią, Rzymu nie zbudowali w jedną noc. Nie stracimy na wadze od samego marzenia o pięknej figurze rodem z magazynów modowych.  Doskonale zdaję sobie z tego sprawę i postanowiłam zacząć od małych kroczków i stopniowo zwiększać ilość ćwiczeń i powtórzeń. Dobrze wiem, że od samego początku nie dam rady "walnąć z grubej rury" i drastycznie, z dnia na dzień zmienić swój styl życia, wcielić w nie dietę i ćwiczenia.  Ułożyłam więc sobie plan, jak szybko przywyknąć do ćwiczeń i diety, żeby nie zniechęcić się brakiem siły i słomianym zapałem do wykonywania czegoś, co na daną chwilę wydaje się mi się nie możliwe.  Zaczęłam od poniedziałku bo jak wiadomo powszechnie - od poniedziałku statystyczny polak zaczyna odchudzanie i walkę o nowe "ja"...