Przejdź do głównej zawartości

W rodzinie siła

Minęło już kilkadziesiąt dni od kiedy M. nie ma z nami. Jak już kiedyś pisałam, to nie pierwszy raz, kiedy nas opuścił. Po raz pierwszy jednak brak jego obecności odczuwa Kornelka - kiedy na nią patrzę w czasie, kiedy przypomni jej się tata to pęka mi serce.

W tej sytuacji zrozumiałam coś, co dotychczas wydawało mi się, że nie dotyczy mnie. Dotarło do mnie, coś co już znałam, ale z zupełnie innej strony. 

Od jakiegoś czasu patrzę na smutek i tęsknotę mojego dziecka. Przyglądam się i słucham jak woła "tata", jak przytula i całuje jego zdjęcia, jak rozradowana leci do drzwi gdy tylko usłyszy, że ktoś wchodzi by później ze smutkiem wrócić do mnie i po prostu się przytulić. 

Serducho rozpada mi się na kawałeczki, kiedy tłumaczę jej, że tatuś jest w pracy, że niedługo już do niej wróci, że bardzo ją kocha i tęskni, a ona tego nie rozumie. A może rozumie?

Moje dziecko, dotychczas pełne energii, zawsze uśmiechnięte, nagle jest osowiałe i zamyślone. Siedzi na kanapie, patrzy na psa lub przez okno - jak nigdy. 

Przez to wszystko dotarło do mnie, że nigdy, przenigdy w życiu nie dopuszczę do tego by nasza rodzina się rozpadła. Będę walczyć o każdą sekundę, dzień i dekadę. I nie wtedy, kiedy już trzeba będzie walczyć. Właśnie wtedy, kiedy nie trzeba jest najlepszy na to moment. Na pielęgnację, na miłość, na siebie. 

Dziś już nie żyjemy dla siebie, mamy dziecko. Jednak by dziecko było w pełni szczęśliwe my musimy zadbać o to. To nie pieniądze, nie przedmioty, nie miejsca czy zjawiska dają szczęście. To prawdziwa miłość sprawia, że jesteśmy w pełni szczęśliwi. I właśnie tego chcę przede wszystkim dla mojego dziecka. Kochających rodziców, kochających ją i siebie na wzajem, wiecznie razem. Na zawsze, na stałe, po wieki. I nie oddzielnie, nie "ja tu, Ty tam". My, razem. Cała trójka. Tylko wtedy moje dziecko ni odczuje więcej tego, co czuje właśnie teraz - to jest dla mnie najważniejsze. 

W sytuacjach kryzysowy, kiedy się kłócimy i nie możemy dogadać przypominam i sobie i M. jak to było, kiedy się w sobie zakochaliśmy. Jacy wtedy byliśmy, co robiliśmy, a czego nie. Pomaga. 

Odliczam prawie że godziny do powrotu M., do momentu, kiedy moje dziecko będzie szczęśliwe i zadowolone, że ma w końcu obydwoje rodziców przy sobie. 















Komentarze

  1. Zgadzam się z Tobą Vika :) Ja mam to samo też musimy na odległość się męczyć ale już niedługo i będziemy cała trójka !! Wytrzymamy w kupie siła :)
    pozdrowki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Smarujesz mala filtrami ? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale brzusio <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie ten brzusio?

      Usuń
    2. Chyba na 6 zdjęciu ;)

      Usuń
    3. Niestety nie potrafię jednocześnie wychylac się do tyłu i wciagac brzucha :(

      Usuń
  4. No tak, maluda jest już w takim wieku, że kuma , że taty nie ma w domu....ciężko musi ci być patrząc na swoje dzieciątko tak tęskniące za tatą!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pielęgnację, na miłość, na siebie. Czasami, przez małą chwilkę da się zapomnieć, nawet nie mając dziecka, jak się żyło w tej pierwszej fazie związku, kiedy było tyle miłości. U nas jest tak samo, gdy to do nas dociera przecieramy oczy ze zdumienia- "co my robimy, kiedyś w życiu byśmy się tak do siebie nie odezwali, nie powiedzieli, nie zareagowali". Może taki szok czasami jest potrzebny? Co najlepsze, u nas sprzeczki są wtedy, kiedy nie mamy dla siebie czasu, głównie przez pracę i inne obowiązki. Kiedy zwyczajnie tęsknimy. Poza tym nie mogę narzekać bo mam przy sobie najlepszego mężczyznę. Ty odliczasz do powrotu M., ja do momentu, gdy razem zamieszkamy ;) I wiesz, zazdroszczę Ci tylko jednego. Właściwie to Wam, zazdroszczę Wam Małej. Oglądając Twoje zdjęcia, czytając co piszesz czuję, że to tego nam brakuje. W rodzinie siła :) Życzę wszystkiego dobrego, mnóstwo zdrówka i pogodnych dni dla Nelki <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ania i Oktawian w kwietniu tego roku, dowiedzieli się, że ich jeszcze nienarodzony synek ma poważną wadę serca, która wymaga natychmiastowej i kosztownej operacji za granicą. Pomóżmy wspólnymi siłami uratować serduszko Kubusia! Liczy się nawet najdrobniejszy gest! Poznaj Kubusia i jego rodzinę na stronie siepomaga.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutno gdy się czyta taki tekst. Mała już dużo rozumie niestety nie tak dużo aby zrozumieć, że tata musi pracować. I że z jego pracą wiążą się wyjazdy. A może zaznaczajcie dni w kalendarzu do przyjazdu taty a potem razem zróbcie dla niego przyjęcie. Może będzie jej łatwiej czekać na dzień "0".

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

List do mojej córki

Kochana Córeczko Dziś mija dokładnie rok od kiedy jesteś już z nami. To pierwsze 365 dni bycia dumną mamą, pierwsze 52 tygodnie naszego pięknego życia. 7 kwietnia 2014 r., godzina 9:30. To wtedy przyszłaś na świat. Zwariowałam na Twoim punkcie w pierwszej sekundzie, kiedy Cię zobaczyłam. Zrozumiałam wtedy, że nie ma na świecie istoty, którą mogłabym pokochać bardziej od Ciebie. To Ty sprawiłaś, że mój świat wywrócił się do góry nogami, a wszystkie plany nagle, w jednej sekundzie uległy zmianie.  To dzięki Tobie nie oszalałam, kiedy zostałyśmy same, bez taty. To dla Ciebie byłam dzielna bo wiedziałam, że jesteś zależna ode mnie i muszę dać radę. Dla Ciebie byłam twarda, ciągle jestem. Dla Ciebie odmieniłam siebie i swoje życie. Wiele zrozumiałam, jeszcze więcej zyskałam.  To właśnie Ty nauczyłaś mnie prawdziwie kochać. Pokazałaś mi co to jest bezgraniczna miłość. Przecież to właśnie Ty kochasz mnie bezgranicznie, a ja taką samą miłością darzę Ciebie. Kocham Cię jak...

Ciężko jest ...

No i babcia poleciaaaaała ... Teraz pewnie samolot podchodzi do lądowania, a babcia za chwilkę będzie ze swoimi wnukami ... A my zostałyśmy same ... :( Powiem Wam szczerze, że jest na prawdę ciężko. Jesteśmy same ...  Ze wszystkim muszę radzić sobie sama. Dzidzia jest ze mną cały czas. Ogólnie jest na prawdę bardzo grzeczna! Potrafi zająć się sobą, bawi się rączkami, obserwuje, przygląda się dokładnie na wszystko co jest w zasięgu jej wzroku. Ale czasami skupia na sobie 100% mojej uwagi. Nie mam kiedy się wykąpać, posprzątać, pomalować się, zrobić śniadanie, obiad czy kolację...  Nauczyłam ją, że codziennie ok. 11:00 jesteśmy już na spacerze i zasypia, ale czasami bywa tak, że nie wychodzimy... Bo pogoda, bo trzeba coś zrobić w domu. I co wtedy? A no wtedy Kornelka nie śpi po kilka godzin. A jak uda jej się zasnąć to na 15 - 20 min i tyle. Nie mam pojęcia czemu tak jest. Kiedy nadchodzi wieczór, naje się, odkładam ją do łóżeczka i sama zasypia. Nie muszę jej lulać, k...

Jak wrócić do formy sprzed ciąży II

Jak już pisałam w poście  "Jak wrócić do formy sprzed ciąży"  we wracaniu do formy sprzed ciąży ćwiczenia są na prawdę ważne. Uważam, że to 70% sukcesu. Pozostałe 30% to dieta. Nic przecież nie ma od tak sobie ... Jak to mówią, Rzymu nie zbudowali w jedną noc. Nie stracimy na wadze od samego marzenia o pięknej figurze rodem z magazynów modowych.  Doskonale zdaję sobie z tego sprawę i postanowiłam zacząć od małych kroczków i stopniowo zwiększać ilość ćwiczeń i powtórzeń. Dobrze wiem, że od samego początku nie dam rady "walnąć z grubej rury" i drastycznie, z dnia na dzień zmienić swój styl życia, wcielić w nie dietę i ćwiczenia.  Ułożyłam więc sobie plan, jak szybko przywyknąć do ćwiczeń i diety, żeby nie zniechęcić się brakiem siły i słomianym zapałem do wykonywania czegoś, co na daną chwilę wydaje się mi się nie możliwe.  Zaczęłam od poniedziałku bo jak wiadomo powszechnie - od poniedziałku statystyczny polak zaczyna odchudzanie i walkę o nowe "ja"...