Koncepcja w mojej głowie co do remontu była od samego początku. Wiedziałam jak ma wyglądać każdy cm naszego mieszkania. No i w poniedziałek zabraliśmy się za remont ...
Najpierw salon. Kolory ścian klasycznie - jedna grafitowa i reszta białe. Meble miały zostać te co były, chcieliśmy je tylko pomalować na biało. Przeważyć smutną kolorystykę miały czerwone dodatki, w tym dywan.
W poniedziałek zabraliśmy się za remont. Najpierw zakupy, a potem od razu do roboty!
Okleiliśmy wszystko. No i się zaczęło... Najpierw niosłam karton z zakupami z Castoramy. Kartonik się rozleciałam, czarna farba olejna spadła i wylądowała na chodniku. Po drodze oczywiście zalewając całą mnie. No to z płaczem do domu, Mati się śmiał ... :D
Potem potknęłam się i zerwałam całą folię z podłogi :D Następnej nie było już, więc na dzień dzisiejszy podłogę "myję" szpachelką i druciakiem. Potem Mati z kolegami chcieli wynieść meble z pokoju, żeby lepiej było malować sufit - rozleciały się :D
No więc trzeba było jechać po nowe. Calutki dzień jeździliśmy po wszystkich sklepach meblowych w Zamościu. W ostatnim znaleźliśmy to, czego chciałam :) Kiedy przyjechały już meble zabraliśmy się za składanie. Tak składałam, że dziurka się zniszczyła i mało brakowało, a byłoby po meblach bo nie trzymało się w miejscu, gdzie były przykręcone uchwyty na ścianę. No to Mati w samochód i pojechał po po klej, bo przecież nie będziemy czekać znowu tygodnia, aż zrobią nową półkę :D
Pomalowaliśmy salon, wyszło fajnie :)
No to korytarz. I następne perypetie spowodowane albo moją niezdarnością, albo pechem :D Wlazłam w wiadro z farbą :D I znowu w płacz, bo następne ubrania do wyrzucenia.
Została kuchnia i składzik (w przyszłości sypialnia). A ja padam już z nóg. Minęło 7 dni, a my mamy jeszcze dwa pomieszczenia do robienia. Dobrze, że Kornelki pokój zrobiony już dawno bo chyba remontowalibyśmy do pasterki ...
Teraz już nie śpimy z Nelunią w jednym pokoju. Ona ma swój, a my swój. Ale budzę się co 2h i sprawdzam, czy oddycha. Nie chce spać inaczej niż na brzuchu, a ja drżę o to, żeby się nie udusiła :( Co mam zrobić? Przecież nie będę stała nad nią całą noc ...
Właśnie takie pozy najczęściej przyjmuje do snu ... Tak strasznie się o nią boję :(
Obok musi być wszystko, bluzki mamy, papierki i butelka. Wszystkim można się bawić :)
Moje wszystko! Córeczka tatusia <3
Buziaczki! :***
Znalazłam Cię :D
OdpowiedzUsuńAle maleńka rośnie
Dużo zdróweczka :*
Wiolu, już się o Ciebie martwiłam! Nareszcie! :*
UsuńCzytam Twojego bloga od samego początku. Bardzo Wam kibicuję (o ile można tak to nazwać) :) Szkoda, że posty pojawiają się rzadziej niż wcześniej. Czekam i czekam i nic... Ubolewam też nad faktem, że na instagramie masz ustawienia prywatne i nawet tam nie mogę Was "obserwować". Pozostało mi jedynie czekać na jakąś aktywność na blogu i fb :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze czyta się to w jaki sposób piszesz. Intrygujesz mnie każdym wpisem :) Jestem w Twoim wieku, ale nie mam jeszcze swojej rodziny, a tak bardzo lubię czytać Twoje posty (pomimo że większość z nich mnie kompletnie nie dotyczy) :) Piszesz w wyjątkowy sposób i może dlatego często zaglądam właśnie na Twojego bloga. Trzymam kciuki :)
Serdecznie Was pozdrawiam,
Angela
Nie bój się o spanie na boczku czy nawet czasami na brzuszku, nie udusi się ;) Najgorzej jest z noworodkami a Kornelka jest już kilku mieś niemowlakiem :) Widziałaś u mnie jaką Małgosia ostatnio przyjęła pozę do spania ? To dopiero ubaw miałam hihi, oczywiście ją położyłam na plecki, żeby nie było ;)
OdpowiedzUsuń