Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2014

Co dalej?

Nie wiem, czy to normalne, czy nie, ale od kiedy zaszłam w ciążę to wyobrażam sobie daleką przyszłość mojego dziecka. Zaczynając od wyglądu i upodobań, kończąc na kierunku studiów.  Patrzę na nią i myślę jaka będzie. Co będzie lubiła, czego nienawidziła. Czy kolor oczu się zmieni, czy już zostanie taki jaki jest. Czy będzie miała jaśniutkie blond włoski, czy może pociemnieją i w przyszłości będzie brunetką. Czy będzie typową dziewczyną lubiącą różowe sukieneczki, spineczki i lalki, czy może małą chłopczycą bawiącą się samochodami :) Czasami zastanawiam się co sobie myśli. Co myślę kiedy ją karmię, kiedy zmieniam jej pampersa, czy kiedy jesteśmy na spacerze. Czy jej się podoba, a może nie jest zadowolona.  Wiem na pewno, że jest bardzo cierpliwa ... Bardzo rzadko płacze, prawie nigdy. Polubiła się przytulać. Dziwne, ale jeszcze nie dawno odpychała się i jęczała, kiedy tylko ktoś próbował ją przytulić. Za to bardzo lubi jak się ją całuje, głaszcze i mówi do niej.  Czasa

Chcę dla niej wszystkiego co najlepsze!

To chyba normalne, że każda mama chce dla swojej pociechy jak najlepiej :) No i ja też chcę! Chciałabym, żeby moje dziecko jadło najlepsze pokarmy i piło tylko to co jej służy, a nie szkodzi. Żeby była ubrana w najlepszej jakości ubranka i buciki, jeździła najlepszymi wózkami i bawiła się świetnymi zabawkami. Cóż... Czasami jest tak, że nie na wszystko można sobie pozwolić, że nie na wszystko stać. A co wtedy robi MATKA? A no, wyciąga nawet z pod ziemi, żeby dziecko miało co tylko zapragnie. Choć trzeba przy tym pamiętać, że wszystko w granicach rozsądku ...  Nie można pozwolić na to, aby dzieciaczek wlazł rodzicom na głowę. Wtedy wychowanie dziecka jest na poziomie HARD. Czasami jest już za późno, żeby cokolwiek zrobić. I widzimy bezradnych rodziców w supermarkecie, których dziecko turla się po ziemi, krzyczy i płacze bo mamusia nie chce kupić tego, czy tamtego.  Czasem dochodzi do sytuacji, kiedy dziecko potrafi uderzyć rodzica. I nie mówię tu o rocznym maluchu, czy

To dla Was!

Spontanicznie ... Bo się stęskniłam, bo mi brakuje, bo CHCĘ pisać ... Hmmm ... Nie wiem czy to pożegnalna notka, czy wprowadzenie do nowego etapu blogowego. Nie mam pojęcia jak to rozegrać. Wracać? Nie odchodzić? Sama już nie wiem ... Nie wiem też co mam pisać. Żalić się? Śmiać? Mieć pretensje? Chociaż tak, jak najbardziej!  Wszyscy po kolei i każdy z osobna niech wbije sobie głęboko w główkę, że nie pozwolę obrażać ani mojego dziecka, ani Mateusza, ani rodziców! Zapamiętajcie. To, że piszecie anonimowo nie daje Wam przyzwolenia na to, aby kogokolwiek obrażać. Choć jeżeli lepiej Wam się robi jak dowalicie komuś to proszę bardzo, walcie. Pamiętajcie tylko, że to świadczy o Was samych! Piszecie anonimowo, w sumie nikt nie wie, nikt nie ocenia Was, jako piszących ten komentarz, ale powinniście się wstydzić sami przed sobą. Chcielibyście, żeby ktoś w taki sposób zwracał się do Waszej mamy, siostry czy przyjaciółki? Albo może do Was samych? Zastanówcie się nad sobą.  Padło wie

Czym byłby ten blog bez Was?

No właśnie, czym? Czym byłby bez tych, którzy go odwiedzają, czytają, komentują, czasami hejtują? Tak, drodzy hejterzy, wy powodujecie, że jeszcze więcej ludzi to czyta. Każdy chce dowiedzieć się o co chodzi w tych durnych komentarzach, z czystej ciekawości. Ocenić, czy są zgodne z prawdą, czy po prostu głupie.  Zawsze znajdzie się przecież ktoś, kto za wszelką cenę chce to zniszczyć. Czasem tak bywa, że własne życie nie jest zbyt satysfakcjonujące i chce się dopiec komuś. Tylko po co? Nie uważacie, że bez tego życie byłby o wiele prostsze?  Kilka dni temu wybiło 45 tys. odwiedzin. Nawet nie wiecie jak się cieszę! Cieszę się z tego, że po prostu jesteście! Że są na tym świecie ludzie, którzy potrafią napisać miłe słowo, wesprzeć czy zwyczajnie pochwalić. Mimo, że się nie znamy, że nigdy w życiu się nie widzieliśmy ... :) Więc pytam po co te wielkie blogowe oskarżenia? Publiczne. Jedna na drugą. Po co pisać takie rzeczy? Piszą głupoty a potem się dziwią, że ktoś ma

O słoiczkach, kaszkach i soczkach & wietrzenie Kornelkowej szafy

Niedawno pisałam już o słoiczkach itp. ale napiszę to jeszcze raz, tutaj :) Osobiście uważam, że na dzień dzisiejszy dla mojego dziecka lepsze będą słoiczki i soczki kupione w sklepach. I to nie dlatego, że mniej ją kocham i nie chce mi się robić! :)  Nie mam dostępu do żywności eko, nie mam własnego ogródka ani zaufanej Pani z ryneczku, która sprzedaje własne, wyhodowane warzywa czy owoce.  Kochane mamy, wolę dać mojemu dziecku słoiczek, którego producenci rygorystycznie trzymają się norm produkcji, niż podawać zupki z warzyw niewiadomego pochodzenia. To przecież nie znaczy, że jestem gorszą mamą, niż te, które obiadki czy deserki przygotowują same.  Gdybym miała taką możliwość to chętnie przygotowywałabym sama posiłki dla mojego skarba! 

rodzeństwo vs. jedynak

Zacznę od tego, że Nelka ma za sobą pierwsze wakacje :) Krótkie, bo czterodniowe, ale zawsze coś! :)  Leżeliśmy na piaseczku, opalaliśmy się, odpoczywaliśmy, jedliśmy pyszne rybki!   Świerze powietrze i las sprawiły, że moje dziecko czuło się świetnie! Przesypiała calutkie noce, a w dzień otwierała oczka tylko na mleczko :)  To były na prawdę fajne 4 dni! Odpoczęłam w końcu! 

no to emigracja.

Ehhhh ... Bardzo nie chcę wyjeżdżać. Kocham moje miasto. To mała dziura, w której każdy szuka tylko sensacji i powodu to plot. Anonimowe obrażanie i negowanie każdego słowa to tutaj chleb powszedni ... Sami z resztą widzicie komentarze, tego nie pisze nikt obcy. Jesteśmy niestety zmuszeni, tak jak większość młodych ludzi, w tym 90% moich znajomych, aby uciekać z tego kraju jak najdalej się da.  Jeżeli tylko nadarzyłaby się okazja, że moglibyśmy tu zostać to byłabym mega szczęśliwa. Ale cóż, życie jakie jest takie jest i trzeba się pogodzić z tym, że nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli.  Jak sobie pomyślę, że siostrę, na którą czekałam 18 lat widywałabym dwa razy do roku albo rzadziej to łzy napływają mi do oczu. Nie pójdę sobie do mamy wtedy, kiedy będę miała na to ochotę. Nie odwiedzę taty jak się za nim stęsknię. Nie pójdę do niego do pracy i nie będę się wściekała, że czekam 15 minut a on sobie gawędzi z klientami.  Decyzja jest podjęta. Teraz tylko trzeba za

65.

Długooooooo mnie nie było, co? :( No to trzeba nadrabiać ... Nie mam pojęcia od czego by tu zacząć. Trochę się wydarzyło od ostatniego posta. Zacznę może od tego, że ZWARIOWAŁAM... Wyprzedaże się zaczęły, więc wiadomo o co chodzi :D Nie potrafię się powstrzymać ... Zabierzcie mi kartę! Zostanę niedługo bankrutką jak dalej będę tak kupować. Ale nie potrafię się powstrzymać. Wy też tak macie? :( Oczywiście wszystko dla Nelki!