Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2015

Ciąża po raz drugi

Rozmyślam, rozmyślam, rozmyślam ... Wciąż o czymś rozmyślam, ciągle analizuję minione czasy i sytuacje - to jednak już przecież wiecie. Często myślę między innymi o ciąży, która mimo wszystko nie była dla mnie najlepszym okresem w życiu, choć powinna. Przez ostatnie dni zaczęłam patrzeć na to z zupełnie innej strony, po raz pierwszy. I nie, to nie będzie pozytywna opowieść. Kiedy M. zabrakło w naszym życiu byłam w 29 tygodniu ciąży. Oprócz mijających już mdłości miałam zero jakichkolwiek dolegliwości ciążowych. Byłam już na zwolnieniu, mieszkałam sama. Żyłam sama dla siebie i dziecka. Już w pierwszym tygodniu samotności odczułam skutki samotnego przeżywania ciąży. Zakupy - sama, wieczorne oglądanie TV - sama, obiad - sama, spacer - sama. Nie mówiąc już o wizytach u lekarza, USG i badaniach.  Do momentu kiedy go zabrakło nie potrzebowałam pomocy, praktycznie wcale nie odczuwałam, że jestem w ciąży. A skoro ja nie odczuwałam to i M. czasami zapominał. Przypominały mu to jedynie mega

Co powinniśmy wiedzieć o przesądach

Post ten dedykuję mojej babci, która od dawien dawna jest przekonana o mojej niewierze i walczy z nią przy każdej możliwej okazji. Babciu, mam nadzieję, że od tej pory nie będziesz już tego robiła! :) Nie należę do osób przesadnie wierzących. Nie chodzę do kościoła, do spowiedzi nie mogę. Nie przeżywam szczerze świąt Wielkiejnocy czy Bożego Narodzenia. Nie zauważam innych wielkich świąt kościelnych. Nie zgadzam się z wieloma naukami kościoła, a Biblię znam jedynie w niewielkich kawałkach.  Im jestem starsza tym bardziej się tego wstydzę. Im jestem starsza tym częściej myślę o strefie duchowej i analizuję wiele sytuacji pod kątem Boga i jego istnienia. Ale wierzę ... Wierzę, że jest. Wierzę, że czuwa. Wierzę, że wszystko co wydarzyło się w moim życiu i to co jeszcze się stanie jest scenariuszem napisanym właśnie przez Boga. Tak, jest ważną częścią mojego życia i staram się aby był obecny w każdej, nawet najmniej znaczącej sytuacji. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, nigdy z ni

Nie jestem mamą od ...

Jeszcze będąc w ciąży miałam w głowie mniej więcej naszkicowany plan wychowywania Neli. Patrzyłam na inne matki i wiedziałam co w ich wychowaniu mi się podoba, a co bym zmieniła. Układałam sobie mój własny schemat tego co będę a czego nie będę robiła z dzieckiem, czy dziecku.  Nie jestem mamą od sześciu podkoszulek, dwóch sweterków, dwóch par rajstopek i butów z owczej wełny wraz z kołdrą puchową na wierzch podczas 0 st. na dworze. Nienawidzę jak jest mi gorąco. Od pierwszych dni życia nie przegrzewam też Neli. Jak była noworodkiem to nie nakładałam jej body pod piżamkę. Kaloryfery nie grzały na ful, a okna były otwierane częściej niż raz na tydzień. Nie nakrywam ją nerwowo, gdy tylko się rozkopie - skoro się rozkopuje to znaczy, że jest jej gorąco.  Nie jestem mamą od panikowania i stresu za każdym razem, kiedy tylko Nela uderzy się, czy zrobi sobie coś innego. Kiedy uśmiech wciąż widnieje na jej buźce to uśmiecham się i bawimy się dalej. Zaczynam panikować dopiero wtedy, ki

Porozmawiajmy o seksie!

Mimo, że mamy XXI w., teoretycznie żyjemy w wolnym, demokratycznym kraju to seks dla wielu z nas wciąż pozostaje tematem tabu. Mówimy o nim w sposób jak gdyby był to temat do wstydu, a przecież nie jest, prawda? Jak pewnie wiecie i dla mnie publiczne opowiadanie o tym co i jak w tych sprawach było czymś wykraczającym poza granice. Do dzisiaj. Dziś zrozumiałam, że o seksie trzeba mówić głośno! Najpierw jednak zacytuję fragment rozważań jednej z koleżanek po fachu, którą możecie poczytać  TUTAJ .  " Przepis na to, by w końcu ten nieszczęsny seks rozdziewiczyć jest prosty, zanim jednak ktoś się zastanowi o co mi w ogóle chodzi, to śpieszę z wyjaśnieniem.  Chodzi mianowicie o to, by w końcu znieść seks z piedestału i zacząć go traktować jako coś normalnego. Bo tym właśnie jest.  Przestać go w końcu postrzegać jedynie jako mistyczne zespolenie dwóch ciał, w ramach czego zespala się dusza. Czy jakoś tak. Informacja z pierwszej ręki, usłyszałam coś takiego kiedyś od koleżanki ko

Spaghetti z kaparami na szybko

To już chyba ostatnia potrawa z serii "przekonaj się do..." :( A szkoda, bo jeszcze wiele rzeczy zostało, których M. tak po prostu nie tyka, a ja bardzo je lubię i od czasu do czasu chciałabym przyrządzić. No na przykład wątróbka! Kto nie lubi wątróbki? Jak można jej nie lubić? Jak jest miękka to jest pyszna <3 A on wybrzydza ... Dziś jedliśmy coś, dzięki czemu polubił kapary i już nie wybiera ich z każdej potrawy, w której próbowałam je przemycić. Nigdy nic nie pomagało, aż do tej pory... A babcia zawsze mówiła: "Nie wierz gębie, połóż na zębie i już!". Sprawdziło się! A przypominam, że kapary   wspomagają pracę układu pokarmowego oraz likwidują wzdęcia, a picie naparu z kaparów działa leczniczo w infekcjach górnych dróg oddechowych - taka dygresyjka mała.  Tak jak w tytule, dzisiaj u nas na obiad było spaghetti z kaparami i makaronem pełnoziarnistym. Aby przygotować tą przepyszną i za razem szybką potrawę potrzebujemy: Makaron peł