Post ten dedykuję mojej babci, która od dawien dawna jest przekonana o mojej niewierze i walczy z nią przy każdej możliwej okazji. Babciu, mam nadzieję, że od tej pory nie będziesz już tego robiła! :)
Nie należę do osób przesadnie wierzących. Nie chodzę do kościoła, do spowiedzi nie mogę. Nie przeżywam szczerze świąt Wielkiejnocy czy Bożego Narodzenia. Nie zauważam innych wielkich świąt kościelnych. Nie zgadzam się z wieloma naukami kościoła, a Biblię znam jedynie w niewielkich kawałkach.
Im jestem starsza tym bardziej się tego wstydzę. Im jestem starsza tym częściej myślę o strefie duchowej i analizuję wiele sytuacji pod kątem Boga i jego istnienia. Ale wierzę ...
Wierzę, że jest. Wierzę, że czuwa. Wierzę, że wszystko co wydarzyło się w moim życiu i to co jeszcze się stanie jest scenariuszem napisanym właśnie przez Boga. Tak, jest ważną częścią mojego życia i staram się aby był obecny w każdej, nawet najmniej znaczącej sytuacji. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, nigdy z nikim o tym nie rozmawiałam. To były moje najgłębsze przemyślenia, które po raz pierwszy ujrzały światło dzienne.
Zacznę od początku, bo ten temat w mojej głowie zapoczątkowało wydarzenie, które zmieniło coś nie tylko we mnie, ale w i Neli. Jeśli chodzi o mnie to mam siny i spuchnięty nos. A Nela? Nela z płaczem budzi się w nocy i niczym nie można jej uspokoić. Właściwie to płacze przez sen, choć nigdy wcześniej tego nie robiła.
Wszystko to jest wynikiem wypadku, który wydarzył się kilka dni temu. Jechałyśmy autobusem. Koła zahamowane. Jedną ręką trzymałam wózek, drugą rurkę autobusową, żeby nie wywalić się przy pierwszym lepszym skręcie. Nagle, zupełnie niespodziewanie poleciałam w przód z taką siłą, że uderzyłam nosem o ową rurkę, którą tak kurczowo trzymałam. Mało tego, nie byłam w stanie utrzymać wózka. Nela wylądowała razem z wózkiem na podłodze. Byłam w takim szoku, że prawie nie słyszałam pisków dzieci i krzyków starszych osób. Po chwili dopiero dotarło do mnie co się stało. Dopiero wtedy, kiedy Nela zaczęła piszczeć i histerycznie płakać wraz z innymi dziećmi. Koniec końców skończyło się na strachu - dla nas. Po dwie inne Panie przyjechały karetki. Skręcona kostka, uszkodzony kręgosłup w odcinku szyjnym (tak wnioskuję, bo kobiecina nie mogła ruszyć głową ani w jedną ani w drugą, nie mówiąc o natychmiastowej opuchliźnie szyi).
Byłam w takim szoku, że musiałam od razu każdej napotkanej, znajomej osobie opowiedzieć o naszym wypadku, jak to ja :D 98% osób, które usłyszały, że od tego zdarzenia Nela nie może spokojnie spać i w nocy budzi się z płaczem usłyszałam, że powinnam wylać nad nią wosk czy tam jajko, oczywiście w nocy.
Parę lat temu słyszałam o tym od starszych, ale jak to ja postanowiłam zagłębić się w temat i poczytać coś o tym. Zaznaczam na wstępie, że nigdy w życiu nie wierzyłam w takie rzeczy i po dziś jestem nastawiona na nie, na anty i tak dalej.
Czytałam fora, artykuły. Natknęłam się na takie rzeczy, że sama nie wierzyłam w to co czytam. Pierwsza perełka:
"Ja lalam wosk na krzyzyk zrobiony z wykalaczek i pierwszym razem wyszedl motocyklista na motorze, drugim razem pies mojej mamy a 3 razem dozorczyni (gapila sie w wozek jak wyrzucalam smieci), rytual powtarzany przez 3 dni od tamtej pory maly ladnie spi w nocy i robi dluzsze drzemki w dzien, a przed tym kiedy tylko schylalam sie zeby odlozyc go do lozeczka od razu sie wzdrygal i byl wielki krzyk...
a jak macie jakas podejrzana osobe ktorej zle z oczu patrzy przechodzac kolo niej mowcie tylko dyskretnie "sól w oczy kamień w zęby"
podziała, mieszkałam na wsi i nasza sasiadka byla kobieta znajaca sie na tych wszystkich "czarach"
a jeszcze jeden bajer mozna kiedy dziecko spi przez 3 dni pod rzad brudna bielizna np skarpetkami przeciagnac przez dziecko nimi od glowy do stop 3 razy i po kazdym przeciagnieciu spluwac przez lewe ramie mowiac na psa urok tez dziala tylko pamietajcie dla synka bielizna matki dla dziewczynki ojca"
Nie wierzę, poważnie nie wierzę w ludzką głupotę. Jestem w szoku, że w XXI w. człowiek jest w stanie wierzyć w tak durne i idiotyczne przesądy. "Brudną bieliznę na przykład skarpetki przeciągnąć przez dziecko nimi od głowy do stóp trzy razy i po każdym przeciągnięciu spluwać przez lewe ramie mówiąc na psa urok.". Ku*wa, serio? Poważnie ktoś robi takie rzeczy?
Druga perełka:
"Ja wylewam nawet nad mężem gdy przyjdzie zakropiony i spi , i jest lepszy jak wstanie. koledzy mają na niego wpływ i sklepowa bo ciągnie jak do studni.moze kiedys go wylecze z tych uroków."
Patrzcie, na męża też działa. Wypróbuję może dzisiaj jakąś magię na M., żeby na przykład zaczął odwieszać mokry ręcznik na wieszak a nie rzucał go na podłogę. Jak myślicie, jest jakiś magiczny rytuał, aby to na nim wymusić?
Jak dla mnie to to podchodzi już pod czarną magię, czarownice, durne wierzenia i diabła. Poważnie, boję się takich rzeczy i szczerze gardzę nimi. Uważam za głupie i bezsensowne.
Trzecie perełka:
"Słyszałam też, że odczarować dziecko może tylko, ten który urodził się jako pierwsze dziecko. Odczyniać uroki można przez : przelewanie jajka nad głową dziecka trzy razy, ściągniecie ubranka z dziecka , oplucie go, przydeptanie , założenie nowego [stare idzie do prania ] i te majtki nieszczęsne jeszcze są ;p"
Ej nie, to już przesada! Niech mamusi ktoś główkę przydepcze, żeby troszeczkę wytrzeźwiała z zabobonowego amoku.
A co z czerwoną kokardką przy wózku? Każdy, kto zauważył, że przy naszym nie ma żadnej czerwonej kokardki był zdziwiony, że świadomie pozwalam na to aby ktoś rzucił urok na moje dziecko. Jak mogę świadomie na coś pozwalać jak ja w to coś nie wierzę? Na prawdę uważacie, że kawałek sznurka w kolorze czerwonym przy wózku czy łóżeczku uratuje wasze dziecko przed czymkolwiek?
To wszystko działa? No może i działa. W jednym z artykułów natrafiłam na fragment, który jest doskonałym podsumowaniem tego tekstu:
"Kto bowiem lub co sprawiało, że dziecko rzeczywiście przestawało płakać? Zdolności „baby”? Nie, na pewno nie. Magia jest skuteczna, bo jej efekty wynikają z obecności demonów. Demonów, które potrafią zdziałać bardzo wiele. Ale pamiętajmy, że nie za darmo.” cały tekst można znaleźć TUTAJ
Moje stanowisko w tej sprawie jest następujące... Nie wierzę w to, brzydzę się takimi praktykami. Nie wydaje mi się, że w Bibli Jezus nad kimś jajko przelewał. To chore. I nikt nigdy nie przemówi mi, że coś takiego jest normalne, bo na porządku dziennym, że jest to wiem. I właśnie dlatego, że wierzę w Boga to nie wierzę w jakiekolwiek wierszyki czy rytuały mające pomóc w czymkolwiek.
A Wy jakie macie stanowisko w tej sprawie?
masz rację to jest na prawdę chore, czary mary i tyle
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńTeż w to nie wierze, ale gdy moja mała nie spaa 5 nocy pod rząd znajoma powiedziała mi o tym jajku. Zdesperowana stwierdziłam, że spróbuje, a nic jej to nie zaszkodzi.
OdpowiedzUsuńZrobiłam według jej instrukcji, a mała po 5 minutach zasnęła, od tamtej pory nie mamy problemów z niespokojnym snem choć uważam, że to musiał być zbieg okoliczności bo co to miało pomóc.
Moja ciocia też jechała tym autobusem.
Też tak myślę... Przypadek i tyle :)
UsuńP.S: ten autobus był straszny...
Ty jesteś jakaś pojeban...... Jajko zawsze pomaga!!!!!!!!! To najlepszy sposób na zdjęcie z dziecka uroku....... Doksztalc się
OdpowiedzUsuń:o jasne..... wierz w zabobony i rozne takie magiczne sztuczki to na pewnobebędziesz szczęśliwa w zyciu :/ bardzo latwo w taki właśnie sposób zaprosic lucyfera do swojego domu... wspolczuje Ci jesli praktykujesz jeszcze inne 'magie'. Poczytaj o tym wiecej bo warto.
UsuńPs. To tylko pokazuje twoje tchorzostwo...tzn slownictwo jakim sie poslugujezz obrazajac anonimowo Wiktorie. ZAL.
Anka L.
Dlatego właśnie od października zamierzam studiować przesondoznastwo i czarną magię! Dokształcę się i będzie ok?
UsuńDrogi anonimie tak sobie czytam i myśle ze chyba masz żal dupy delikatnie mówiąc :) jajko pomaga tak? Widać tobie nie pomogło bo jak można byc tak nawiedzonym aby obrażać kogoś za to ze ma i głośno wyraża swoje zdanie :) należy sie szacunek a nie obraza. Zamiast siedziec na dup.. Rusz sie i zacznij cos robic ze swoim życiem a nie tylko zazdrościsz i udzielasz sie anonimowo. Pozdrawiam Cie Wiktorio super blog :) ciebie anonimie nie pozdrawiam!
UsuńWydaje mi się ze nie chodziło o przydeptanie dziecka a jego ubranka :D a jajko na prawdę działa ;) mojej siostrze wyszła winda...
OdpowiedzUsuńKażdemu wychodzi to co chce, żeby wyszło. Tak uważam
Usuńnad emną też wylewali i patsz jakoś mnie nic nie opetalo
OdpowiedzUsuńPatszę, Patszę :D
UsuńPatszę patszę i widzę ze moze nic Cie nie opętało droga Marleno ale byc moze przyczyniło sie do braków w ortografii :) pozdrawiam :)
UsuńPotwierdzam jajka pomogą, naprawdę warto. Spraktykowane niejednokrotnie w mojej rodzinie. :-)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie! Nigdy w życiu :)
UsuńJak można wierzyć, że jajko pomoże w czymkolwiek Prócz głodu
OdpowiedzUsuńNie mam zielonego pojęcia :O
UsuńJeżeli chodzi o zabobony , przepowiednie czy tak zwanych znachorów to znam jeden skrajny przypadek gdzie matka ( lfaramceuta- o ironio) leczyla wlasnie w ten sposob dolegliwosci synka ,który był poprostu wczesniakiem i rozwijal sie odrobine wolniej niż dzieci w jego wieku. No ale co zrobisz - nic nie zrobisz. Osobiscie dla mnie to sa jakies jaja , nie nieguje ziół albo ziołolecznictwa ale wszystko w graniach rozsądku !! :)
OdpowiedzUsuńJajka i wosk zdecydowanie przekraczają te granice!
UsuńJa mam dokładnie takie samo stanowisko, jak Ty.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem ludzi, którzy wierzą ślepo w jakieś chore praktyki. Jajko? Wstążka? Serio ludzie wierzą w to, że wstążka ocali dziecko przed urokiem? A co to do cholery ten urok?! Ja nie rozumiem totalnie. I moje dziecko na pewno nie będzie jeździć w wóżku z kokardką... A jajka nie będę wylewać. Myślę, że z tym jajkiem jest tak, że widzimy w nim to, co chcemy widzieć.
Czytam niektórych komentarze i nie wierzę normalnie. ..O.o Wy tak na serio z tymi jajkami? Ludzie, gdzie Wy żyjecie? ?
OdpowiedzUsuńOstatnie napisane przez Ciebie zdanie jest wyjęte z moich ust, myślę dokładnie tak samo:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie popieram. Sama się dziwie jak ludzie w tych czasach i to najczęściej głęboko wierzący wierzą w zabobony. Rodzina mojego męża jest mocno wierząca i jednocześnie wierzą w te głupoty. Masakra! Już spotkałam się z tym, że chcieli oduraczać mi dziecko jak dużo płakało. Nie pojmuję, nie rozumiem!
OdpowiedzUsuńgdzie kupiłaś czapeczkę Nelci?
OdpowiedzUsuńFantastyczne ubranka :) Czapeczka także bardzo na luzie heh. Co do przesądów, to w nie prawie nie wierzę, mam jakiś nawyk że "lepiej" czegoś nie robić, ale jak zrobię to nic się nie stanie. Zawsze miałam swoje zdanie, tak jak cała rodzina mówiła nie pieluszkom wielorazowym z bobomio.pl a ja postawiłam na swoim i dziecko miałam bez podrażnień i szybciutko na nocniczek się nauczyło robić :)
OdpowiedzUsuńSumując, trzeba mieć swoje zdanie i nie dać się zwariować. Pozdrawiam autorkę :*
Mam podobne zdanie do ciebie, moim zdaniem to czysta głupota - przelewanie wosku podobno ma pomagać też jeśli czegoś się boimy, więc moja "niezwykle wierząca" mama która panicznie boi sie pobierania krwi jakiś tydzień przed planowanymi badaniami wybrała się do znachora który przelał nad nią wosk, wróciła zadowolona, twierdząc, ze już się nie boi, poszła na badania - zemdlała :D To taka moja historia potwierdzająca ludzką głupotę i wiarę w przesądy :)
OdpowiedzUsuń