Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2015

Wystarczy robić to co się kocha, a cała reszta przychodzi z czasem

Nie jest sztuką wstawać codziennie rano do pracy z poczuciem, że znowu w życiu mi nie wyszło, że nienawidzę swojej pracy, że robię to bo muszę, że jestem więźniem własnego - z mojej perspektywy - zupełnie nieudanego życia. Sztuką jest robić to co się kocha, a dopiero wtedy cała reszta przychodzi z czasem. Praca  zdecydowanie wpisana jest w żywot człowieka. Człowiek się rodzi, uczy, w trakcie dorasta, dalej uczy, a potem zmierza w stronę krainy zwanej kariera zawodowa. I tylko od człowieka zależy jak ta kariera się potoczy.  Prowadzenie bloga pokazało mi, że jak się czegoś bardzo chce i dąży do tego to w końcu się to osiąga! Dzięki blogowi wiem, że wszystko jest możliwe, wszystko można osiągnąć. Systematyczność i samozaparcie to klucz do sukcesu. Ja mogę go osiągnąć i Ty też możesz! W odniesieniu sukcesu człowiekowi pomaga jeszcze jedna, bardzo ważna cecha. A mianowicie potrafienie zlać najbardziej jak się da wszystkiego co nam nie służy, co nie pozwala nam się rozwijać. Lub drug

Pięknie jest!

W czwartkowy wieczór M. wpadł na pomysł, że pogoda jest tak piękna, słoneczna, a my mamy wolny weekend więc musimy gdzieś jechać, koniecznie! Ja oczywiście zadowolona, bo będziemy razem, bo będą zdjęcia, bo połazimy. Cieszymy się do siebie z wyżej wymienionego powodu, ale nagle błogie zadowolenie przerywa w jednej chwili pytanie "Ale gdzie?!".  No właśnie, gdzie? Wszystkie nieopodal położone miasteczka odpadają - schodzone wzdłuż i wszerz. Lublin też. Warszawa? Za daleko, a poza tym nie dawno byliśmy. Padło na Kazimierz Dolny.  Przez cały dzień pracy w piątek myślałam tylko o tym. Nie mogłam się doczekać i tylko myślałam co będziemy robić, co oglądać, co jeść i jakie zdjęcia robić.  W końcu nadeszła sobota! Wstałam chyba o 6:00 z tego wrażenia, co najmniej jak bym leciała na ekskluzywne wakacje do Tajlandii na miesiąc. Przez całą drogę siedziałam w samochodzie jak na szpilkach. Jak na złość Nela 10 km przed metą zasnęła. Wiedziałam co się z tym wiąże, podniecenie opadło

Quinny Moodd 2014 - recenzja

Ostatnimi czasy dostaję od Was multum wiadomości związanych z moimi odczuciami na temat naszego wózka. Raz już o tym pisałam, przyrównując Quinny do Stokke. Dziś, po 8 miesiącach użytkowania Quinny mogę w pełni wypowiedzieć się na jego temat.  Zacznę od wyglądu bo to właśnie on rzuca się w oczy. My mamy biały stelarz + czarne siedzisko. Marzyłam o różowym, ale był jedynie w wersji z gondolą, która nie była nam już potrzebna. Wózek prezentuje się na prawdę świetnie, mega nowocześnie. Kubełkowe siedzisko i rzadko spotykany biały stelaż sprawiają, że wygląda bardzo zgrabnie.  Jeżeli chodzi o wszystkie mechanizmy i kombinacje to możliwość zamontowania siedziska w obydwie strony jest godna zauważenia. Kiedy Nela była mniejsza to zależało mi, żeby mieć ją na oku - wtedy woziłam ją tyłem do kierunku jazdy.  Siedzisko rozkłada się na płasko, nie jest przekręcane, jak na przykład w Stokke czy Mima Xari.  Metalowy, "dizajnerski" pałąk można montować lub nie - bardzo łatwo si

Szafa pęka w szwach, a ja nie mam się w co ubrać!

Czy jest wśród nas kobieta, która nie ma problemu z tym co na siebie włożyć? Pewnie jest i to nie jedna, ale na tle nas - wiecznie zmagających się z problemem typu "W CO SIĘ UBRAĆ?!"- wypadacie dość słabo, moje Drogie. I to chyba nie dziwi nikogo ... Od dawna wiadomo, że dla statycznej kobiety stanąć przed szafą i od razu wiedzieć co na siebie włożyć to jak dla mężczyzny rozpoznać kolor łososiowy, limonkowy i szmaragdowy - praktycznie niewykonalne.  Jednak dlaczego tak wiele z nas mimo pełnej szafy wciąż nie ma co na siebie założyć? Wszystko to tak na prawdę zależy od tego na jaką okazję w danej chwili musimy się przyodziać. Idziesz na zakupy? Pestka - t-shirt, jeansy, trampki. Ale co wtedy, kiedy wybierasz się na randkę?  Co nałożyć na siebie, kiedy za pasem spotkanie klasowe, na którym będzie znienawidzona koleżanka, czy chłopak, który kiedyś zostawił Cię dla innej? W tej sytuacji po prostu trzeba wyglądać jak milion dolarów! I to tylko po to, żeby zobacz

I życie staje się inne

Prawie półtorej roku siedziałam w domu. W zasadzie bezpośredni kontakt miałam jedynie z rodziną, rzadko spotykałam się z kimś innym. Przez bardzo długi czas było mi z tym na prawdę dobrze. Zdziczałam po prostu. Nie chciało mi się wstawać z łóżka, nie chciało mi się wychodzić z domu. Momentami wydawało mi się, że stoję nad przepaścią. Przepaścią zwaną DEPRESJA. Wtedy jedyną moją radością była Nela, M. i oczywiście blog. Tak na prawdę całą resztę miałam w dupie. Dziś, patrząc na to z perspektywy czasu (krótkiego, ale zawsze coś) wiem, że od depresji dzieliły mnie milimetry.  Kiedy już czułam, że zaczyna dziać się źle, wiedziałam co jest tego przyczyną. Bardzo czekałam na dzień, kiedy wrócę do pracy. Im mniej czasu mi zostawało tym bardziej cieszyłam się, że już nie daleko.  Jakiś tydzień przed planowanym dniem powrotu do pracy jakby mnie coś kopnęło. "Ja wrócę do pracy i będę musiała zostawić Kornelką." - tylko o tym myślałam, tylko takie zdania kłębiły się w mojej głowie. 

List do mojej córki

Kochana Córeczko Dziś mija dokładnie rok od kiedy jesteś już z nami. To pierwsze 365 dni bycia dumną mamą, pierwsze 52 tygodnie naszego pięknego życia. 7 kwietnia 2014 r., godzina 9:30. To wtedy przyszłaś na świat. Zwariowałam na Twoim punkcie w pierwszej sekundzie, kiedy Cię zobaczyłam. Zrozumiałam wtedy, że nie ma na świecie istoty, którą mogłabym pokochać bardziej od Ciebie. To Ty sprawiłaś, że mój świat wywrócił się do góry nogami, a wszystkie plany nagle, w jednej sekundzie uległy zmianie.  To dzięki Tobie nie oszalałam, kiedy zostałyśmy same, bez taty. To dla Ciebie byłam dzielna bo wiedziałam, że jesteś zależna ode mnie i muszę dać radę. Dla Ciebie byłam twarda, ciągle jestem. Dla Ciebie odmieniłam siebie i swoje życie. Wiele zrozumiałam, jeszcze więcej zyskałam.  To właśnie Ty nauczyłaś mnie prawdziwie kochać. Pokazałaś mi co to jest bezgraniczna miłość. Przecież to właśnie Ty kochasz mnie bezgranicznie, a ja taką samą miłością darzę Ciebie. Kocham Cię jak nikogo n

Mali Giganci - a Ty wysłałabyś tam swoje dziecko?

Program Mali Giganci emitowany przez stację TVN zaczął wzbudzać ogromne kontrowersje zanim jeszcze tak na prawdę się rozpoczął. Ale czy słusznie? "Mali giganci" to show, które w założeniu miało promować największe dziecięce talenty. – Podczas castingów powstanie 6 drużyn, a w każdej z nich znajdzie się jeden uzdolniony wokalista, para taneczna oraz jeden showman – czyli przebojowe dziecko potrafiące przegadać Kubę Wojewódzkiego i mówić lepsze żarty od Filipa Chajzera. Każda z drużyn będzie mieć swojego opiekuna artystycznego i nazwę. Natalia Lesz, Ula Chincz, Aneta Todorczuk-Perchuć, Olivier Janiak, Czesław Mozil oraz Piotr Rubik do każdego odcinka przygotują swój zespół, by zaprezentować się przed jury - tak TVN opisuje swoje najnowsze show Miałam trzy fazy zdania na temat tego programu. Najpierw podchodziłam do tego sceptycznie, byłam zdziwiona i przysięgałam sobie w duchu, że za żadne skarby świata nie puszczę Neli (Kornelki, jak kto woli) do tego typu programu