Przejdź do głównej zawartości

Niemowlę a pies.


Ci co są z nami na bieżąco na pewno już wiedzą, że mamy malutką psinę. Jest z nami już miesiąc i mogę napisać to i owo na temat wychowywania malutkiego dziecka w towarzystwie zwariowanego szczeniaka (czasem wydaje mi się, że ten pies ma ADHD :D).
Otóż, na samym początku bardzo cieszyłam się z tej małej wariatki. Mateusz za to od kiedy tylko wpadłam na ten pomysł był na "NIE" i to kategoryczne. Jako że 18 lat byłam jedynaczką to musiałam z przyzwyczajenia postawić na swoim. Tak na prawdę to nie wiem, czy tak bardzo chciałam tego psa, czy po prostu musiałam zrobić na odwrót. Wstyd się przyznać... I przyniosłam psinę do domu na siłę :D
Jak tylko Mateunio zobaczył tego szczeniaczka, który do złudzenia przypominał świnkę morską, od razu wyrwał mi go z rąk i nie chciał oddać. Wtedy już wiedziałam, że zostaje! 
Psina przez pierwszy dzień była wycofana, przestraszona, nie chciała ani pić, ani jeść. Nie załatwiała się. Z każdym dniem jednak coraz bardziej się ośmielała. Aż w końcu pokazała na co ją stać ... :D



A wtedy ja zwątpiłam, że to był dobry pomysł ...
Sikała i robiła kupę gdzie tylko popadnie. Liczyłam się z tym. Miałam już przecież kiedyś szczeniaka, ale to co Tequila wyprawiała przechodziło ludzkie pojęcia. Do tego zaczęły się narzekania wszystkich dookoła. Mamy, taty, dziadków i całej reszty. I zwątpiłam po raz drugi. Przyszły myśli, że może lepiej byłoby ją oddać? Zaczęłam ten temat z M. przy kolacji, a kiedy zobaczyłam jego minę to od razu znałam odpowiedz. Wzięliśmy psa, wzięliśmy za niego odpowiedzialność i nie możemy się wycofać z tak błahego powodu. To nie moralne. Wstyd zrobiło mi się przed samą sobą, że coś takiego przyszło mi do głowy.
No ale dobra, przejdźmy do sedna ...
Na początku wyganialiśmy psa od dziecka. Nie pozwalaliśmy jej dotykać, lizać, ani tym bardziej gryźć (gryzie na prawdę mocno jak na taką małą psinę!). A pies bał się Kornelki. Po kilku dniach przestała próbować, a wręcz uciekała i nie chciała jej dotykać.
Jednak pewnego dnia postanowiłam zobaczyć jak Nela zareaguje na psa, a co zrobi pies kiedy dziecko będzie na podłodze. Rozłożyłam kocyk, położyłam Nelkę. Pies od razu zaczął biec do niej jak szalony, a 20 cm przed nią położyła się i malutkimi kroczkami zbliżała się do niej, ciągle patrząc jak na to zareaguję. Nie reagowałam. 
Gdy Nela tylko zobaczyła psa od razu zaczęła wyciągać rączki, a śmiała się na głos jak by miała z 5 lat, serio! 
Jak psina wyczuła, że można jej od razy zaczęła przytulać się do Neluni, ona kocha dzieci! Leżała przy niej, pilnowała. 
W końcu zaczęła lizać i podgryzać. 
Zdenerwowałam się, nakrzyczałam. Przestała. Za chwilę znowu zaczęła, a to co zrobiło moje dziecko zszokowało mnie. Znowu się śmiała! Cieszyła się tak, jak cieszy się przedszkolak, który dostanie coś słodkiego, czy nową zabawkę. A przecież ona ją gryzła! Nie pozwoliłam. 
Dziś Tequila już tego nie robi, ale lubią się razem bawić. Niunia ją szczypie, szarpie, drapie. Ostatnio nawet na nią nasikała. Nie wiem jak :O A pies nic. Zupełnie nic. Leży. Cierpliwie leży. 
Dziś wiem też, że to była dobra decyzja. Obydwie są małe, obydwie uczą się siebie. Pies ma swego rodzaju respekt do dziecka. Wie czego może, a czego nie. 
Uważam, że dzieci dużo lepiej rozwijają się przy zwierzętach. Uczą się odpowiedzialności (na pewno nie takie małe jak nasze, ale uczą się.). Uczą się szanowania życia drugiej istoty. Tego, że zwierzęta są bardzo od nas zależne. Mają kogoś (jeżeli tak można nazwać psa), swojego przyjaciela, z którym wychowują się od samiuśkiego początku. Mają się do kogo przytulić, z kim się bawić, z kim pójść na dwór. 
Inaczej jest, gdy macie już psa, a pojawia się dziecko. Wtedy pies jest zazdrosny... A tak wie, że dziecko jest najważniejsze, a nie on. 
Jest to oczywiście ogromny obowiązek, którego się podjęłam. Ale dam radę! Kto, jak nie ja?
A Wy co myślicie na ten temat?






Robi bałagan, roznosi ubrania i buty po całym domu, a do tego ukradła dziecku smoczka. I tak ją uwielbiamy :) 

Buziaki!! :*

Komentarze

  1. Słodki piesek,to buldożek francuski prawda? Też mi się taki marzy, ale mężowi ta rasa się nie podoba;/
    Co do wychowywania dziecka przy psie, jestem jak najbardziej za! W ogóle pies to moje niespełnione marzenie, zawsze chciałam mieć, a rodzice nigdy sie nie zgodzili. Powiedziałam sobie,że jak wyjdę za mąż to będę miała. No ale poszliśmy na stancję, studia,cały dzień poza domem bez sensu było brać psa. Później małe dziecko i i tak ogrom obowiązków. Ale za jakiś czas na pewno się zdecydujemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak. Buldog francuski :) ja też zawsze marzyłam o psie, a dopóki nie zaszłam w ciążę to dzień, w którym dostałam psa był najpiękniejszym dniem w moim życiu :) mama do tej pory mi przypomina jak błagałam o psa od kiedy tylko nauczyłam się mówić :) dziś jiz tak do tego nie podchodzę, ale mimo wszystko ciesze się ze ja mamy :)

      Usuń
  2. Mam yoreczkę i jestem bardzo zadowolona! Moi chłopcy ją kochają. Starszy czasami drażni, czasami uderzy ale całuje, głaszcze przytula a nawet sprząta jej kupy. Młodszy zanim nauczył się mówić mama mówił już Lena! Chodzi za nią, głaszcze, czasami ciąga za włoski. A pies chętnie się przy nim kręci zwłaszcza jak młodszy ma coś do jedzenia w rączce. No i pies to wspaniały odkurzacz! Kiedy któryś z chłopców coś pluje to pies zaraz wszystko pozjada :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej czytam od jakiegoś czasu Twojego bloga i dzisiaj postanowiłam sie Ciebie zapytać skąd masz tego ślicznego buldożka i jaka była jego cena, wchodzę na Twojego bloga a tu akurat notka o nim ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieska mam z Bełchatowa, a cena taka jak za Buldogi Francuskie :P

      Buziaki :*

      Usuń
    2. Pewnie tak od 700 do 1400 :) zalezy jaki kolor i czy z rodowodem czy bez :D

      Usuń
    3. Tak, a potem wydasz 10 razy więcej u weterynarza. Buldożki mogą mieć mnóstwo wad genetycznych, a hodowców, którzy sprzedają je tak tanio, zwykle to w ogóle nie obchodzi, bo ważniejsze jest sprzedanie psa naiwnym klientom. Potem zwierzak ląduje w schronisku albo w Adopcjach Buldożków, bo osoba, która poskąpiła na psa, często nie ma zamiaru wydawać dużo kasy na chorego pupila i woli się go po prostu pozbyć.

      Usuń
    4. To do mnie ta wypowiedź?

      Usuń
    5. Raczej do osoby, która napisała komentarz o buldożkach kosztujących 700-1400 zł, ale jeśli kupiłaś psa od pseudohodowcy, bo był tani, to do Ciebie również.

      Usuń
    6. Nie, nie kupiliśmy psa od pseudohodowcy bo był tani :)

      Usuń
    7. Wraz z narzeczonym kupiliśmy za 1400 i nie jest wcale az tak chorowity , kazdy buldożek na problemu ze skora i łapkami , wiec nie wazne czy kupisz za 700 czy za 3500 :) i tak będzie mial te problemy. Bo jest psem alergicznym i poświęcającym mu duzo opieki i uwagi , nawet mala kostka ktora mu się zrobi jest juz obciążająca nasze portfele.

      Usuń
  4. marzenie moich dzieci pies a ze smoczkiem to juz byłby naj naj... wspanialszy (:

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja jestem w szoku, że nie przygotowałaś się w ogóle do tego, co zrobiłaś. Na samym początku popełniłaś mnóstwo błędów, które (Bogu dzięki) na razie nie odbiły się na ich relacjach. Jestem zawsze zdziwiona, ze ludzie tak lekko podchodzą do psiej psychiki i wydaje im się, ze jakoś to będzie. Nie róbcie tak, bo potem te psy właśnie oddajecie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego? Możesz wyjaśnić?

      Usuń
    2. Mam wrażenie że nie do końca przeczytalas ten wpis a jeżeli przeczytalas to na pewno nie ze zrozumieniem. Po czym wywnioskowalas, że autorka podeszła do sprawy ze jakoś to będzie? I dlaczego zwracasz się do niej forma oddajcie? Psa nie oddali koniec końców decyzję uznali za słuszna więc w czym rzecz? Pies od najmłodszych lat Nauczony że dziecko to numer jeden a dziecko że nie wolno krzywdzic psa. Podczytalam twoje wpisy i nie wydaje mi się żeby według twoich teorii autorka postawiła zle

      Usuń
  6. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawie to zostało opisane.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

List do mojej córki

Kochana Córeczko Dziś mija dokładnie rok od kiedy jesteś już z nami. To pierwsze 365 dni bycia dumną mamą, pierwsze 52 tygodnie naszego pięknego życia. 7 kwietnia 2014 r., godzina 9:30. To wtedy przyszłaś na świat. Zwariowałam na Twoim punkcie w pierwszej sekundzie, kiedy Cię zobaczyłam. Zrozumiałam wtedy, że nie ma na świecie istoty, którą mogłabym pokochać bardziej od Ciebie. To Ty sprawiłaś, że mój świat wywrócił się do góry nogami, a wszystkie plany nagle, w jednej sekundzie uległy zmianie.  To dzięki Tobie nie oszalałam, kiedy zostałyśmy same, bez taty. To dla Ciebie byłam dzielna bo wiedziałam, że jesteś zależna ode mnie i muszę dać radę. Dla Ciebie byłam twarda, ciągle jestem. Dla Ciebie odmieniłam siebie i swoje życie. Wiele zrozumiałam, jeszcze więcej zyskałam.  To właśnie Ty nauczyłaś mnie prawdziwie kochać. Pokazałaś mi co to jest bezgraniczna miłość. Przecież to właśnie Ty kochasz mnie bezgranicznie, a ja taką samą miłością darzę Ciebie. Kocham Cię jak nikogo n

Mleko modyfikowane Bebiko i Bebilon

No to jak w tytule ... :) Ale od początku. Ostatnio zastanawiałam się nad różnicą pomiędzy mlekami modyfikowanymi Bebilon 1 i Bebiko 1. Jak wiadomo jeden producent - NUTRICIA. Postanowiłam więc napisać do nich mejla z zapytaniem czym różni się jedno od drugiego. Nie jedna z Was pewnie zna już od dawna odpowiedź na to pytanie, ale szczerze powiem, że mnie ona ZASZOKOWAŁA! Odpowiedź Pani z obsługi klienta brzmi: "Produkty różnią się szatą graficzną." No i oczywiście ceną.  I tyle!!!!!!! Szatą graficzną ... Normalnie nie wierzę, że tak łatwo dałam się zrobić w konia! Te mleka różnią się jedynie wyglądem opakowania i niczym więcej! Skład jest identyczny!

Faceta trzeba sobie wychować od początku!

Źródło: google.com Jestem największą fanką równouprawnienia, równości między kobietą a mężczyzną. Nie mam nic przeciwko urlopowi tacierzyńskiemu, nie śmieszy mnie facet myjący naczynia, normalnym jest dla mnie widok mężczyzny kąpiącego swoje dziecko czy zmieniającego pampersa wypełnionego po brzegi wszystkim. Są jednak kobiety, dla których wszystko co wyżej wymienione to istna abstrakcja. Poznajcie niektóre z nich.. Maria, 27 lat, mama szesnastomiesięcznej córeczki: " Relacje z partnerem mam kiepskie, jak czegoś nie zrobię to potrafi poniżać wyzywać mnie. Prawie ze sobą już nie rozmawiamy, a dzieckiem w ogóle się nie zajmuje. Najgorzej było po samym porodzie (mała miała straszne kolki potem zaparcia a później chciała być ciągle noszona) wtedy krzyczał ze dziecko plącze i ze nic z tym nie robię. Z domu mnie nie wypuszcza , jak się kłócimy i chce wyjść to zamyka mi drzwi i zabiera klucze.. Czuje się strasznie , gotuje sprzątam zajmuje się dzieckiem ale bez ent