Wczoraj, jak zwykle z rana poszłam sobie na zakupy. Trzeba zrobić obiad i takie tam, wiadomo! Jak tak sobie szłam to przypomniało mi się, że wiele razy byliśmy na obiedzie u rodziny M. a oni u nas nigdy! No więc, czas najwyższy na rodzinny obiadek u nas! Od początku wiedziałam, że dla mnie będzie to wyzwanie nie z tej ziemi bo M. ma gromadkę rodzeństwa (zazdroszczę mu tego od kiedy się znamy!). Gotuję obiadki codziennie, ale nigdy nie miałam okazji przyrządzać czegokolwiek dla więcej niż 4 osób.
Weszłam do sklepu, stoję w kolejce do mięsnego i zastanawiam się co zrobić, żeby mi wyszło, żebym wiedziała, że będzie ok., żeby smakowało. Dwa dania to podstawa! No to rosołek, bo święto wielkie. A na drugie podudzia, ziemniaczki, surówki. Z tego wszystkiego wyszły mi chyba tylko te ostatnie... :D Stres był ogromny!
Wstałam o ósmej, skończyłam sprzątanie i wzięłam się a pracę w kuchni. Nastawiłam rosołek, obrałam ziemniaki, a w międzyczasie robiłam wszystkie inne rzeczy, aby tylko się odstresować troszkę. Wielkimi krokami zbliżał się czas przybycia gości. W trakcie nakrywania do stołu odkryłam, że zabrakło nam łyżek ... Trzeba było pożyczać! Modliłam się w duchu, żeby siostra M. przywiozła ze sobą najlepsze ciastko na świecie! I przywiozła <3 Jedliście BROWNIE? Jeśli nie to koniecznie musicie spróbować! Jest mega :v
Na pierwszy ogień poszedł oczywiście rosół. Oczywiście czegoś w nim brakowało. Zanim jeszcze goście przyszli nastawiłam ziemniaki. Jak na złość gotowały się chyba z półtorej godziny. O udkach nie wspomnę. Nie wiem czy nie dobiły do 3 h. Jak na złość nic nie wyszło tak jak powinno. Stres zjadł mnie doszczętnie! Wiecie jak to jest, kiedy teściowa przychodzi na obiad, prawda? Choć bardzo dobrze trafiłam z rodziną M. to mimo wszystko nie mogłam opanować nerwów i chciałam, żeby wszystko wyszło idealnie! Niby nikt nie narzekał, ale mi osobiście nie bardzo smakowało. W sumie to nigdy nie smakuje mi nic co zrobię sama. M. może się zachwycać, brać 5 dokładek a mi i tak nie smakuje. Też tak macie?
Summa summarum mimo wszystko spędziliśmy bardzo miły dzień w towarzystwie najbliższych! Dołączyła do nas moja mama z Lilką, także było wesoło! A najbardziej to się chyba cieszyła Kornelka. Bawiła się z siostrzyczką, która jest od niej tylko kilka miesięcy starsza od niej, a w przerwach ciągle ktoś ją przytulał, całował i nosił. Dzień pełen wrażeń dla dziecka! Do tego stopnia, że nawet nie myślała o popołudniowej drzemce, choć oczka same jej się zamykały!
Wczoraj również Kornelka miała okazję pobawić się z dziewczyneczką starszą o kilka miesięcy. Było ciągnięcie za włosy, mini "bijatyki", ale myślę, że jej się podobało! Na pewno się zmęczyła bo padła zaraz po włożeniu do wózka.
__________________________________________________________________________________________________________________
Weszłam do sklepu, stoję w kolejce do mięsnego i zastanawiam się co zrobić, żeby mi wyszło, żebym wiedziała, że będzie ok., żeby smakowało. Dwa dania to podstawa! No to rosołek, bo święto wielkie. A na drugie podudzia, ziemniaczki, surówki. Z tego wszystkiego wyszły mi chyba tylko te ostatnie... :D Stres był ogromny!
Wstałam o ósmej, skończyłam sprzątanie i wzięłam się a pracę w kuchni. Nastawiłam rosołek, obrałam ziemniaki, a w międzyczasie robiłam wszystkie inne rzeczy, aby tylko się odstresować troszkę. Wielkimi krokami zbliżał się czas przybycia gości. W trakcie nakrywania do stołu odkryłam, że zabrakło nam łyżek ... Trzeba było pożyczać! Modliłam się w duchu, żeby siostra M. przywiozła ze sobą najlepsze ciastko na świecie! I przywiozła <3 Jedliście BROWNIE? Jeśli nie to koniecznie musicie spróbować! Jest mega :v
Na pierwszy ogień poszedł oczywiście rosół. Oczywiście czegoś w nim brakowało. Zanim jeszcze goście przyszli nastawiłam ziemniaki. Jak na złość gotowały się chyba z półtorej godziny. O udkach nie wspomnę. Nie wiem czy nie dobiły do 3 h. Jak na złość nic nie wyszło tak jak powinno. Stres zjadł mnie doszczętnie! Wiecie jak to jest, kiedy teściowa przychodzi na obiad, prawda? Choć bardzo dobrze trafiłam z rodziną M. to mimo wszystko nie mogłam opanować nerwów i chciałam, żeby wszystko wyszło idealnie! Niby nikt nie narzekał, ale mi osobiście nie bardzo smakowało. W sumie to nigdy nie smakuje mi nic co zrobię sama. M. może się zachwycać, brać 5 dokładek a mi i tak nie smakuje. Też tak macie?
Summa summarum mimo wszystko spędziliśmy bardzo miły dzień w towarzystwie najbliższych! Dołączyła do nas moja mama z Lilką, także było wesoło! A najbardziej to się chyba cieszyła Kornelka. Bawiła się z siostrzyczką, która jest od niej tylko kilka miesięcy starsza od niej, a w przerwach ciągle ktoś ją przytulał, całował i nosił. Dzień pełen wrażeń dla dziecka! Do tego stopnia, że nawet nie myślała o popołudniowej drzemce, choć oczka same jej się zamykały!
Wczoraj również Kornelka miała okazję pobawić się z dziewczyneczką starszą o kilka miesięcy. Było ciągnięcie za włosy, mini "bijatyki", ale myślę, że jej się podobało! Na pewno się zmęczyła bo padła zaraz po włożeniu do wózka.
__________________________________________________________________________________________________________________
Kurteczka - Pepco, 29,99 zł
Spodenki - H&M, 49,99 zł
Buciki - H&M, 29,99 zł
Czapeczka, 24,99 zł
miałam tak samo ale głowa do góry za drugim razem jak zapraszasz przyszłych tesciów to mniejszy stres i wieksze zorganizowanie jest bo wiadomo czego sie spodziewac ile trzeba jedzenia przygotowac :) u mnie to totalna klapa była drzwi rodzinie mojego P w kapciach i potarganych włosach otworzyłam ale tyle szczescia ze szwagier u nas poprzedniego dnia na noc został to chłopcy ogarneli dom nakryli do stolu pomagali w kuchni i jakos poszło :)
OdpowiedzUsuńGrunt, że wszystko dobrze się skończyło!
Usuńbardzo fajna ta kurteczka ekstra :)patrzylam na zdjecia i tak sobie mysle fajna kurtka na pewno kupe kasy kosztowala a ty tu piszesz ze w pepco kupiona o rany ja kupilam w zarze za 130 masakra jestem zalamana :((obiadem sie nie przejmuj mnie tez nie raz zdarzylo sie cos zrobic nie tak ale najwazniejsza jest atmosfera i twoje checi pozdr
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki! :* Miałam często takie sytuacje, dlatego najpierw chodzę po wszystkich sklepach, a jak obejdę wszystkie to idę drugi raz i wtedy kupuję :P
Usuńno i co z tego ze w pepco.. zazdrosc Cie czlowieku rozwala na wszystkie moznliwe strony... Żałosny jestes
OdpowiedzUsuńSpokojnie :*
Usuńsam jestes zalosny nie napisala tego bo to pepco tylko miala na mysli ze kurtka jej sie podoba a sama przeplacila w zarze! czytaj ze zrozumieniem to nie boli!
OdpowiedzUsuńSpokojnie :*
Usuńtesciowa cie chyba nie lubi co???
OdpowiedzUsuńa rodzenstwo mateusza cie lubi???
UsuńA to chyba pytanie nie do mnie. Nie sądzisz? :)
UsuńW koncu po to sa tesciowe zeby nienawidzic co nie ? :D
UsuńWitam. Mam pytanie czy dawno kupowalas ta kurteczke? Bo jak ja tylko zobaczyłam stwierdziłam ze jest piekna i moja cora tez musi ja mieć:) niestety w moim miescie juz ich nie ma:/
OdpowiedzUsuń