Spotykam koleżankę, którą nie widziałam jakiś czas. Rozmawiamy. Pyta jak Kornelka. No to ja opowiadam, że stoi, że siedzi, że raczkuje, że rozrabia, że bawi się z psem, że fajna, że kochana, że czasami wymusza piskiem, że ogólnie jest grzeczna, że rośnie jak na drożdżach, że ciągle się śmieje, że już prawie ma brwi, że jest grubaskiem. I co słyszę? "A no tak, wiem. Czytałam na blogu :)" I wiecie co ja na to? Policzki robią się na pewno bordowe. Zawstydzam się. Poważnie w takiej sytuacji jestem zawstydzona. Nie wiem gdzie się patrzeć. Uśmiecham się z zakłopotaniem. Albo "Czytam Twojego bloga", "Widziałam zdjęcia na blogu"... A ja zamieram. I tu nie chodzi o to, że się go wstydzę. Jest mi na prawdę tak miło, że sobie nawet nie wyobrażacie, ale wciąż mam wrażenie, że zagląda tu z 10 osób i to na pewno nie jest nikt znajomy. Okazuje się jednak, że moje wrażenie jest mylne. Nie jest tak jak mi się wydaje. Bardzo mnie to cieszy, ale dla mnie to jest na prawdę baaardzo dziwna sytuacja, kiedy mówi mi na żywo coś o blogu.
Normalnie aż nie wierzę w to. Nie jestem wstydliwą osobą. Jestem śmiała, wygadana. Uwielbiam się wydurniać. I na prawdę, na prawdę rzadko odczuwam wstyd. Tu jednak jest zupełnie inaczej. Nie podejrzewałam nawet, że tak może być. Z resztą pisałam o tym milion razy, nie będę się rozpisywać po raz kolejny na ten sam temat :)
Kiedy zakładałam bloga (jejku, chyba za często używam tego wstępu, cóż wiele historii jest z zakładaniem go związanych) to myślałam sobie, że ludzie, którzy będą go czytać (o ile ktokolwiek będzie :O) będą mi obcy. Nikt nie będzie mnie znał, nikt nie będzie nic o mnie wiedział, ale anonimowa nie będę. Imię, nazwisko, zdjęcia - to jest. Nie spodziewałam się tego, że ktoś znajomy kiedykolwiek na niego trafi. A okazuje się, że czyta go więcej osób niż mi się zdaje. Na czele z moimi rodzicami i połową rodziny, do tego znajomi, znajomi znajomych no i Ci całkowicie obcy.
I niekiedy przeraża mnie to, że ludzie których znam, prawie znam, znam z widzenia lub nie znam wcale, wiedzą o nas aż tyle. Cóż, taką drogę wybrałam i jestem z tego coraz bardziej dumna!
Jestem zawstydzona. Świetnie pasowałaby tu emotka z Gadu-Gadu (pamiętacie jeszcze ten komunikator?) <wstydnis>
I niekiedy przeraża mnie to, że ludzie których znam, prawie znam, znam z widzenia lub nie znam wcale, wiedzą o nas aż tyle. Cóż, taką drogę wybrałam i jestem z tego coraz bardziej dumna!
Jestem zawstydzona. Świetnie pasowałaby tu emotka z Gadu-Gadu (pamiętacie jeszcze ten komunikator?) <wstydnis>
Jestem zawstydzona. Świetnie pasowałaby tu emotka z Gadu-Gadu (pamiętacie jeszcze ten komunikator?) <wstydnis>
Powiem Ci szczerze, że sama chyba reagowałabym tak samo. Jak dotąd o blogu wie tylko moja przyjaciółka, której nawet nie chce się tu zajrzeć bo i tak wie wszystko ode mnie, i mój mąż (który właśnie chrapie) :) Nikt specjalnie ze znajomych go nie czyta i ten stan mi odpowiada. Ale wiesz... zmieniając ostatnio domenę i myśląc nad nazwą myślałam nad innymi, bardziej chwytny typu 'wdomumartynyg.pl' ale jak pomyślałam sobie, że kiedyś w przyszłości miałabym komuś taką nazwę powiedzieć to byłaby to dla mnie mocno niezręczna sytuacja. Dlaczego? Bo bałabym się opinii, że sprzedaję swoje domowe życie... Zostło neutralne i nieporywające martynag.pl :P
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wyglądasz :) wydoroślałaś :)
OdpowiedzUsuńKarmiłaś piersią? ;d mogłabyś coś o tym napisać? ;) Chyba, że ominęłam ten wątek :(
OdpowiedzUsuń