Ile osób tyle opinii. To już ustaliliśmy dawno. Chyba jeszcze na początku prowadzenia przeze mnie tego bloga, tak? Tak! Więc i pewnie na temat szpinaku istnieje miliard opinii. Swoją mam też i ja a mianowicie szpinak uwielbiam!
Wielu z Was pewnie zna tę potrawę, a Ci co nie znają zdecydowanie powinni poznać! Szczególnie Ci, którzy szpinaku nie lubią, brzydzą się go, mają odruch wymiotny...
Do naszego domu ten prosty przepis wprowadziła moja mama, jednocześnie przekonując do niego wszystkich, którzy nie byli wstanie zjeść niektórych jego sładników bez odrazy, czy tzw. "cofek". Wszyscy, nawet najmłodsze dzieci, uwielbiają tenże przysmak. Cały gar - jeden dzień i nie ma. Nawet największe "delikatesy", jak to moja babcia mówi, pokochały to danie.
Sprawa jest baardzo prosta, szybka i przede wszystkim tania. 12,36 zł - tyle wyniósł mnie dzisiejszy obiad nie tylko dla mnie i dla M., ale i dla Neli. Zjemy go także jutro.
Mowa o makaronie penne ze szpinakiem i serem gorgonzola.
Jedyne czego potrzebujemy do przygotowania tego dania to ser gorgonzola (koniecznie z napisem dolce, ten drugi jest baaardzo gorzki), szpinak (w zimie mrożony, ale latem koniecznie świeży!), makaron penne oraz cztery duże ząbki czosnku. Ja wszystkie moje składniku kupiłam w Lidlu. Szczerze mówiąc to w żadnym innym sklepie nie widziałam tego serca, być może nie szukałam za dobrze, w każdym bądź razie ten z Lidla jest sprawdzony i na prawdę dobry. Szpinak lidlowski - również super. Delikatny i pyszny. No, a makaron jak makaron. Ten z Lidla jest troszkę mniejszy niż klasyczne polskie penne, na przykład z Lubelli.
Sposób przygotowania:
Zamrożony szpinak wrzucam na rozgrzaną, suchą patelnie. Oczywiście na mały ogień, żeby się nie przypalił. Kiedy już się rozpuści dodaję do niego całe opakowanie sera i zgnieciony czosnek. W tym samym czasie gotuję makaron w osolonej wodzie, al dente. Szpinak cały czas mieszam, rozprowadzając ser. Kiedy makaron się już ugotuje, odcedzam go i przekładam z powrotem do garnka. Dodaję zawartość patelni i dokładnie mieszkam. I już! Gotowe! Proste, prawda? I uwierzcie, na prawdę pyszne.
Kiedyś przygotowywałam jeszcze wersję z piersią z indyka, ale z racji tego, że dziś piątek to jest bez mięsa.
Wersja dla Nelki jest praktycznie bez sera. Przed jego dodaniem odłożyłam do miseczki łyżkę szpinaku. Potem połączyłam to z makaronem! Dodałam do tego malą łyżeczkę szpinaku "dorosłego" dla smaku. Jej również baaardzo smakowało.
To jak? Kto jest chętny na przygotowanie szybkiego, prostego i taniego posiłku dla całej rodziny za jedyne 12,63 zł?!
Wielu z Was pewnie zna tę potrawę, a Ci co nie znają zdecydowanie powinni poznać! Szczególnie Ci, którzy szpinaku nie lubią, brzydzą się go, mają odruch wymiotny...
Do naszego domu ten prosty przepis wprowadziła moja mama, jednocześnie przekonując do niego wszystkich, którzy nie byli wstanie zjeść niektórych jego sładników bez odrazy, czy tzw. "cofek". Wszyscy, nawet najmłodsze dzieci, uwielbiają tenże przysmak. Cały gar - jeden dzień i nie ma. Nawet największe "delikatesy", jak to moja babcia mówi, pokochały to danie.
Sprawa jest baardzo prosta, szybka i przede wszystkim tania. 12,36 zł - tyle wyniósł mnie dzisiejszy obiad nie tylko dla mnie i dla M., ale i dla Neli. Zjemy go także jutro.
Mowa o makaronie penne ze szpinakiem i serem gorgonzola.
Powiecie pewnie, że zbyt apetycznie to nie wygląda. I pewnie macie racje, choć ja już się przyzwyczaiłam. Nie sprawia mi to żadnego problemu! Najważniejsze, że jest przepyszne! A w duecie z makaronem pełnoziarnistym nie tylko pyszne ale i zdrowe! A to przecież ważne, prawda?
Sposób przygotowania:
Zamrożony szpinak wrzucam na rozgrzaną, suchą patelnie. Oczywiście na mały ogień, żeby się nie przypalił. Kiedy już się rozpuści dodaję do niego całe opakowanie sera i zgnieciony czosnek. W tym samym czasie gotuję makaron w osolonej wodzie, al dente. Szpinak cały czas mieszam, rozprowadzając ser. Kiedy makaron się już ugotuje, odcedzam go i przekładam z powrotem do garnka. Dodaję zawartość patelni i dokładnie mieszkam. I już! Gotowe! Proste, prawda? I uwierzcie, na prawdę pyszne.
Wersja dla Nelki jest praktycznie bez sera. Przed jego dodaniem odłożyłam do miseczki łyżkę szpinaku. Potem połączyłam to z makaronem! Dodałam do tego malą łyżeczkę szpinaku "dorosłego" dla smaku. Jej również baaardzo smakowało.
To jak? Kto jest chętny na przygotowanie szybkiego, prostego i taniego posiłku dla całej rodziny za jedyne 12,63 zł?!
Uwielbiam makaron.Dla mnie ziemniaki mogłyby nie istnieć,no chyba że w wersji kopytek:)Lubię też szpinak i dodaję go do wszystkiego.Nikt nie czuje,a każdy zajada się smakiem.Spaghetti uwielbiamy w każdej postaci,czy to w tej,czy bolonese,czy w sosie śmietanowym.Mniam :)
OdpowiedzUsuńJa mam fajny pomysł na spaghetti <3 podzielę się!
UsuńZainspirowałaś mnie co do jutrzejszego obiadu, może mój Mąż przekona się go gorgonzoli bo jak dla mnie wygląda przepysznie :) buziaki ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno się przekona! W tym daniu gorgonzola jest wyczuwalna, ale jeżeli ktoś nie wie, że tam jest to na pewno się nie domyśli :*
UsuńA propo szpinaku, ja również uwielbiam w każdej postaci, a mój facet to zawsze krzywił się na sam jego widok, aż do dzisiaj, gdy podałam go w zupełnie innej formie która mu zasmakowała bardzo a mianowicie dzis podałam mu nalesniki faszerowane szpinakim i serem żółtym zapiekane w piekarniku rewelacja, polecam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam też naleśniki z łososiem wędzonym, szpinakiem i serem feta. : )
UsuńU nas gdzieś nie idą naleśniki... M. ma bardzo wrażliwe i wybredne podniebienie :D
UsuńMoja siostra dodaje śmietany albo jogurtu naturalnego wcześniej szpinak był na liście dan których nie lubię, pozdrowienia wariatka A.
OdpowiedzUsuńMam to szczęście, że w szpinaku z Lidla już jest śmietanka <3
UsuńPozdrowienia Wariatko :*
Ale mi smaka narobiłaś!! :)
OdpowiedzUsuńKochana, ja tak lubię czytać Twoje posty, że nawet skład papieru toaletowego w Twoim wykonaniu byłby mega ciekawy! :) Co prawda, nie jestem mamą, i tematyka Twojego bloga mnie na razie nie dotyka, ale czytam wnikliwie i śledzę od dłuższego czasu! Trzymaj tak dalej :)
Swoją drogą jesteśmy z jednego miasta to może jakieś zamojskie spotkanie blogerek? Myślałaś o tym?
Pozdrawiam!
Kochana, baaardzo Ci dziękuję :* Cieszę się, że jesteś z nami! A jeśli chodzi o spotkanie to jedno już było, ale bardziej związane z dziećmi :) myślisz, że nazbieramy aż tyle zamojskich blogerek, żeby się spotkać?
UsuńOczywiście :) Znam co najmniej kilka, które z chęcią wybrałyby się na takie spotkanie. Niestety ja nie mam czasu się tym zająć i raczej słaby ze mnie organizator ale bardzo bym się cieszyła, gdyby i Zamość dołączył do blogerskich spotkań :)
UsuńW takim razie musisz podać mi namiary bo ja kompletnie nie mam pojęcia kto to może być!
Usuńkoniecznie muszę zrobić :)
OdpowiedzUsuń