Minęło już kilkadziesiąt dni od kiedy M. nie ma z nami. Jak już kiedyś pisałam, to nie pierwszy raz, kiedy nas opuścił. Po raz pierwszy jednak brak jego obecności odczuwa Kornelka - kiedy na nią patrzę w czasie, kiedy przypomni jej się tata to pęka mi serce. W tej sytuacji zrozumiałam coś, co dotychczas wydawało mi się, że nie dotyczy mnie. Dotarło do mnie, coś co już znałam, ale z zupełnie innej strony. Od jakiegoś czasu patrzę na smutek i tęsknotę mojego dziecka. Przyglądam się i słucham jak woła "tata", jak przytula i całuje jego zdjęcia, jak rozradowana leci do drzwi gdy tylko usłyszy, że ktoś wchodzi by później ze smutkiem wrócić do mnie i po prostu się przytulić. Serducho rozpada mi się na kawałeczki, kiedy tłumaczę jej, że tatuś jest w pracy, że niedługo już do niej wróci, że bardzo ją kocha i tęskni, a ona tego nie rozumie. A może rozumie? Moje dziecko, dotychczas pełne energii, zawsze uśmiechnięte, nagle jest osowiałe i zamyślone. Siedzi na kanapie, patrzy ...