Była ciemna, wakacyjna noc. Coś koło 3:00. Wtulona w M., pół przytomna, zła jak cholera starałam się zasnąć. Ciemność wokół mnie rozjaśniały jedynie dwie lampki z kina domowego. Czekanie na sen było wykańczające. Liczyłam już owce, barany i kozy. Doszłam chyba do miliona. Już chciałam wstawać by przyrządzić sobie ciepłe mleczko (moja ulubiona Ruda towarzyszka zawsze powtarzała, że ciepłe mleko jest najlepsze na bezsenność, co wydawało mi się wysoce niedorzeczne, ale przecież i tak nie miałam już żadnych pomysłów jak mogłabym sobie pomóc i w końcu zasnąć), kiedy przemówił do mnie M. mega zachrypniętym głosem - "Gdzie idziesz? Nie możesz spać? Ja też nie mogę." Kurczę, jak to? Przecież leżał bez ruchu? Chwilkę poskarżyłam się na doskwierającą mi bezsenność, poprzeklinałam pod nosem, przewróciłam poduszkę na zimną stronę i usiłowałam zasnąć dalej. W końcu się udało, a wtedy ...
To był straszny sen. Miewałam już koszmary, ale ten był wyjątkowo bezlitosny.
Nagle znalazłam się w domu babci, razem z M. i Kornelką. Całą akcję, która toczyła się między nami obserwowałam jak by z góry. M. i Kornelka stali na przeciwko mnie, w odległości może dwóch metrów. Na przemian śmiali się do rozpuku i zachodzili płaczem. Chciałam do nich podejść, przytulić, zapytać o co chodzi, ale nie mogłam. Coś mnie trzymało i nie pozwalało zrobić nawet kroku w przód. Patrząc z góry nie byłam w stanie dostrzec co to jest. Nagle M. wziął Nelkę na ręce i zaczęli biec. Ja, oswobodzona z rąk przerażającej istoty udałam się za nimi w pościg. Nie mogłam ich dogonić. Biegłam i biegłam, a oni byli coraz dalej, aż w końcu zniknęli gdzieś za horyzontem. W tym momencie owe "coś" poderwało mnie do góry, w przestrzeń. Znalazłam się w w wielkim zielonym pomieszczeniu, sama. Słyszałam tylko głosy. Mnóstwo głosów. Jeden był jednak wyraźniejszy niż cała reszta. Był znajomy, ale ja za nic nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należał. A słowa, które wypowiedział dudnią jak w studni. "Nie byłaś zbyt dobra, za mało się starałaś, nie zasłużyłaś". Płakałam...
Miałam wrażenie, że trwało to wieczność. Obudziłam się z płaczem, cała mokra i roztrzęsiona. Do rana już nie zasnęłam. Ciągle myślałam. Rozważałam każde możliwe znaczenie mojego sennego koszmaru.
Często zarzucam sobie wiele rzeczy, między innymi to, że nie jest zbyt dobra, że za mało się staram. Sen tylko uświadczył mnie w tym przekonaniu. Doprowadził wielu przemyśleń i refleksji nad sobą. I choć obiektywnie patrząc, na prawdę robię co mogę, to dziś wiem, że ile człowiek by się nie starał to zawsze można przecież bardziej.
Można, oczywiście, że można. Od tej nocy wszystko się zmieniło.
To był straszny sen. Miewałam już koszmary, ale ten był wyjątkowo bezlitosny.
Nagle znalazłam się w domu babci, razem z M. i Kornelką. Całą akcję, która toczyła się między nami obserwowałam jak by z góry. M. i Kornelka stali na przeciwko mnie, w odległości może dwóch metrów. Na przemian śmiali się do rozpuku i zachodzili płaczem. Chciałam do nich podejść, przytulić, zapytać o co chodzi, ale nie mogłam. Coś mnie trzymało i nie pozwalało zrobić nawet kroku w przód. Patrząc z góry nie byłam w stanie dostrzec co to jest. Nagle M. wziął Nelkę na ręce i zaczęli biec. Ja, oswobodzona z rąk przerażającej istoty udałam się za nimi w pościg. Nie mogłam ich dogonić. Biegłam i biegłam, a oni byli coraz dalej, aż w końcu zniknęli gdzieś za horyzontem. W tym momencie owe "coś" poderwało mnie do góry, w przestrzeń. Znalazłam się w w wielkim zielonym pomieszczeniu, sama. Słyszałam tylko głosy. Mnóstwo głosów. Jeden był jednak wyraźniejszy niż cała reszta. Był znajomy, ale ja za nic nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należał. A słowa, które wypowiedział dudnią jak w studni. "Nie byłaś zbyt dobra, za mało się starałaś, nie zasłużyłaś". Płakałam...
Miałam wrażenie, że trwało to wieczność. Obudziłam się z płaczem, cała mokra i roztrzęsiona. Do rana już nie zasnęłam. Ciągle myślałam. Rozważałam każde możliwe znaczenie mojego sennego koszmaru.
Często zarzucam sobie wiele rzeczy, między innymi to, że nie jest zbyt dobra, że za mało się staram. Sen tylko uświadczył mnie w tym przekonaniu. Doprowadził wielu przemyśleń i refleksji nad sobą. I choć obiektywnie patrząc, na prawdę robię co mogę, to dziś wiem, że ile człowiek by się nie starał to zawsze można przecież bardziej.
Można, oczywiście, że można. Od tej nocy wszystko się zmieniło.
uwielbiam twoje teksty i nie rozumiem dlaczego jeszcze nie jest o tobie glosno/ dlaczego jeszcze nie robisz kariery tak jak inne blogerki
OdpowiedzUsuńPodpisuje sie pod tym rekami i nogami i podlaczam sie do pytania!!!!! Dlaczego???
UsuńPo co? Niech będzie taka znana jaka jest teraz, jest świetna i po co ma się promować jak Mafashon czy jak to się pisze... Mercedes itd, z gołą dupą, tonami makijażu i chudością? Jest wyjątkowa w swoim rodzaju :)
UsuńHahaha, może kiedyś :) :*
UsuńWiktoria nie jest sprzedajna za gadżety i sponsorowane wpisy... To pewnie dlatego. Jest oryginalna i wiarygodna. Zwyczajna dziewczyna. Dlatego ją tak lubię. Dosyć mam mamuśkowych blogów, na których przelewają się kolorowe rzygi na punkcie pufki za 400 zł, tylko dlatego bo blogerka skasowała tysiaka za jeden wpis. Lubię Cię Wiki za bycie sobą i zawsze mam tremę by do Ciebie zagadać :) Pozdrawiam, czytelniczka z Zamościa ;)
UsuńJak zwykle, kolejny wpis w stylu "mam odcisk na stopie, nie dożyję jutra!". Wszystkie Twoje wpisy dobrze się zaczynają, a potem klapa i muł, jak nie sen, to zwidy, haluny itp. Piszesz, jak w kryminale, a chodzi o g*** sorry, znikam, bo mnie to już nie bawi
OdpowiedzUsuńAleż nam wszystkim cholernie przykro z tego powodu :D papa !
UsuńSerio? Zawsze myślałam, że to wstępy wychodzą mi najgorzej :D papa ;)
UsuńSytuacja wręcz oburzajaca! Jak możesz być tak opryskliwa i chamska dla swoich czytelników? Jak tak dalej pójdzie to sama siebie będziesz czytać i nikt więcej........ Chamstwo
UsuńO przepraszam bardzo! A to jest sytuacja sprzedawca-klient? Bo komuś się chyba poplątało lekko. Nie zamierzam o nikogo zabiegać ani przekonywać go do swoich racji. Każdy ma swój rozum i najlepiej wie co mu się podoba, a co nie :)
UsuńCzasem tu zaglądam i lubię Cię czytać... ale popraw ten błąd ortograficzny w tytule ;) "jak by" w tekście też w sumie możesz.
UsuńByła pełnia ksiezyca i zawsze jest ciężko zasnąć , zaparzyc melisse i wypić ciepła i do łóżka. ;)
OdpowiedzUsuńK.
Ludzie są.....jak się nie podoba to nie czytajcie!!!!!! Co do masakra z takimi koszmarami co to nie wiadomo skąd się biorą!
OdpowiedzUsuńMy - mamy tak już mamy, że ciągle nam się wydaje że jesteśmy nieidealne, ale mogę cię zapewnić w stu procentach że dla swojego dziecka jesteś ideałem!
OdpowiedzUsuńwww.puffa.pl
No właśnie m, dlaczego???? 😊 jesteś cudowna !
OdpowiedzUsuń